- To właśnie tutaj, po drugiej stronie stadionu Lechii 06 - wskazuje Leon Kubica z Krasów, radny RAŚ-u i górnik na emeryturze. Idziemy ul. Powstańców. W tym miejscu w czasie drugiej wojny znajdował się nazistowski obóz koncentracyjny "Rosengarten", filia KL Auschwitz, a potem, w 1945 roku, powstał komunistyczny obóz pracy. Kubica nazywa go obozem zagłady. Tutaj zginęła babcia krewnego żony.
- W ciągu jednego roku przewinęło się przez obóz ponad 13 tys. ludzi. Życie straciło około 2,5 tys. z nich - wylicza Kubica. - Początkowo brali do niewoli Ślązaków służących w Wehrmachcie, potem mieszkańców Górnego Śląska, których jedyną "winą" było posiadanie II grupy volkslisty. Do obozu trafiały kobiety z małymi dziećmi czy kilkunastoletni chłopcy.
Dziadek Roberta z Brzęczkowic, jak wielu Ślązaków został wcielony do Wermachtu. Po powrocie z obozu jenieckie-go do Polski miał duże problemy. - Nawet zmienił nazwisko na bardziej "polskie" - wspomina. By pokazać, jak bardzo zawiła jest historia Śląska, dodaje że brat dziadka służył w Anglii.
Jesteśmy na dawnym miejscu kaźni. Jeszcze podczas wielkiej powodzi 1997 roku, jak twierdzą mieszkańcy, wymuliło tu ludzkie kości. Zdarzało się, że strażnicy obozu wywoływali więźniów nocą na korytarz i bili bez powodu. Apele odbywały się nawet od dwóch do czterech razy dziennie, w tym nocą. Więźniowie spali na trzypiętrowych pryczach. W początkowym okresie istnienia obozu dostępne były koce "odziedziczone" jeszcze po Niemcach. Potem więźniowie spali na gołych deskach bez przykrycia - podaje w publikacji "Obóz pracy w Mysłowicach 1945-1946" Wacław Dubiański.
Ludzie umierali z głodu, panował dur, tyfus i czerwonka. Powojenne służby często celowo doprowadzały też do masowych zgonów przetrzymanych. Transporty trupów odbywały się codziennie nie tylko w nocy, ale i ranem na oczach wielu mysłowiczan przez samo centrum miasta, ulicą Powstańców, Grunwaldzką i Krakowską oraz Oświęcimską i Mikołowską na nowy cmentarz.
"Dół był wykopany. Więźniowie wrzucili do niego ciała i posypali wapnem..." - przeczytamy, w materiałach IPN-u, wspomnienia jednego z powojennych strażników obozu.
Masowe groby znajdują się dziś na cmentarzach - ewangelickim i katolickim przy Mikołowskiej. Próżno jednak szukać tablic upamiętniających. Na pierwszym, miejsce pochówku porasta trawnik, na drugim - znajduje się śmietnik.
- Historii nie można zakłamywać bez względu na to, czy jest dobra czy zła. Musimy się uczyć na błędach przodków - mówi pan Leon. Toteż każda ostatnia niedziela stycznia - jak przyjął sejmik województwa - będzie obchodzona jako Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku. W Mysłowicach obchody rozpoczną się już dzisiaj. - Pod pomnikiem na Promenadzie przypomnimy dzieje wpierw nazistowskiego więzienia, potem działającego obozu pracy. Złożymy kwiaty i pomodlimy się za tych, którzy ponieśli tu śmierć - informuje Mirella Dąbek ze Ślunskiej Ferajny, organizatora obchodów w mieście. Historię obozu przedstawi dr Helena Witecka z muzeum miejskiego. Początek o godz. 11. W niedzielę pomnik odwiedzą członkowie RAŚ-u. W poniedziałek w MCK-u odbędzie się wernisaż wystawy "Deportacje Górnoślązaków do ZSRR 1945 roku".
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?