Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z historii Mysłowic: Korfanty oskarża handlarzy kobietami

Grażyna Kuźnik
Przewiązka łącząca budynek stacji z dworcem kolejowym. Tędy musieli przechodzić emigranci.
Przewiązka łącząca budynek stacji z dworcem kolejowym. Tędy musieli przechodzić emigranci. arc
100 lat temu całym Śląskiem i Zagłębiem wstrząsnął proces handlarzy żywym towarem, który ujawnił, że pod tym względem Mysłowice zajmują jedno z pierwszych miejsc na świecie - pisze Grażyna Kuźnik

Graniczne Mysłowice na przełomie XIX i XX wieku były miejscem, skąd wyruszało w świat tysiące emigrantów. Byli to głównie bezrobotni z zaboru rosyjskiego i austriackiego. Na dalszą podróż czekało tu ponad 3 mln osób. Wiele z nich trafiało do portów morskich w Hamburgu, Bremie lub Antwerpii. Stamtąd płynęli na inne kontynenty. Taki los spotkał również młode kobiety, którym obiecywano uczciwą pracę, ale lądowały w zamorskich domach publicznych, na przykład w Buenos Aires. Daleko od bliskich nie miał im kto pomóc.

Afera wyszła na jaw i w 1913 roku rozpoczął się proces organizatorów handlu żywym towarem. Ciekawa była go cała Europa. Wojciech Korfanty, wtedy śląski poseł w pruskim parlamencie wygłosił gorącą mowę na ten temat. Znamy ją dzięki "Gazecie Toruńskiej" z 14 lutego 1913 roku, której treść można przejrzeć w cyfrowej bibliotece.

Korfanty dobrze orientuje się w sytuacji. Mówi: "Muszę omówić proces, który toczy się obecnie przed sądem ziemiańskim w Bytomiu przeciwko niejakiemu Lubelskiemu, oskarżonemu o handel żywym towarem. Lubelski jest rosyjskim obywatelem. Rząd rosyjski za jego sprośne rzemiosło skazał go na zesłanie do Archangielska. Zbrodniarz ten zdołał zbiec i osiadł w miejscowości Jęzor naprzeciwko Mysłowic. Władze austryackie wydaliły go jednak. Przeniósł się do Mysłowic i dostał stanowisko w biurze zastępcy hamburskiej linii okrętowej. Prezes regencyjny opolski Schwerin pozwolił mu na przebywanie w Mysłowicach."

Mowę Korfantego przerywają okrzyki oburzenia na tę decyzję i Korfanty mówi dalej: "Handlarz żywym towarem przez lata całe uprawiał swe niecne rzemiosło. Albowiem Lubelski i jego pracodawca Weichmann byli w porozumieniu z policyą mysłowicką. W restauraycji naprzeciwko dworca w Mysłowicach otworzyli konto i urzędnicy brali sobie co dusza pragnęła. Nawet burmistrz mysłowicki w tę sprawę jest zawikłany."

Korfanty krytykuje ministra, który zwolnił ze służby uczciwego policjanta Halembę za to, że skarżył się na związki policji z Lubelskim. Mówi dalej: "Dziewczyny prowadzono zaułkami do prywatnego mieszkania Lubelskiego, potem wysyłano do zakładu rozpusty w Buenos Aires. Policya popiera haniebny handel żywym towarem! W wydziale ministra policyi żelazną miotłą należałoby zrobić porządek!".

Proces ujawnił wielką skalę korupcji w policji pruskiej, a także w całym resorcie spraw wewnętrznych, ale handlarze dostali zaledwie po kilka lat więzienia, a niektórzy naganiacze tylko po parę tygodni.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto