Straż pożarna w Mysłowicach: O uratowaniu mienia i życia człowieka w trakcie pożaru czasami decydują minuty. Tymczasem strażacy w czasie wezwań do akcji muszą często tracić cenny czas na szukanie jakiegokolwiek wolnego dojazdu do bloku i lawirować między wąskimi uliczkami. Problem istnieje od lat.
- Najbardziej widoczny jest wieczorami, kiedy mieszkańcy po powrocie z pracy stawiają samochody, gdzie popadnie. Nawet na środku ulicy - opowiada nam st. kpt. Wojciech Chojnowski z Komendy Miejskiej PSP w Mysłowicach. - Sprawa dotyczy właściwie każdego dużego blokowiska w mieście - Brzęczkowic, Bończyka, Wielkiej Skotnicy - budynków wysokich i średnio wysokich - wymienia.
Kiedy w nocy z środy na czwartek, 9 października, strażacy 10 minut manewrowali na osiedlu, mieszkańcy mieli szczęście, że paliły się tylko śmieci w szybie windy. - Otworzyliśmy drzwi, weszliśmy do podszybia, ugasiliśmy pożar i przewietrzyliśmy klatkę. Gdyby jednak chodziło o pożar mieszkania i trzeba byłoby skierować większe siły lub rozstawić autodrabinę, nie bylibyśmy w stanie dotrzeć na miejsce, a w takiej sytuacji liczy się przecież każda minuta - zaznacza Chojnowski.
W ubiegłym roku mysłowicka straż pożarna interweniowała 1 152 razy. W 16 przypadkach strażacy odnotowali problem "utrudnionego dostępu" do miejsca akcji. W tym roku na 971 interwencji naliczyli już 11 takich sytuacji.
Strażacy, którzy jadą do pożaru, mają prawo powołując się na wyższą konieczność, przesunąć blokujące dojazd auto. Chojnowski nie przypomina sobie jednak, aby z tej możliwości mysłowiccy pożarnicy korzystali.
Swoim amerykańskim kolegom pożarnicy w kraju mogą tylko pozazdrościć. Tam strażacy wybijają szyby i przeciągają wąż przez środek auta, jeśli to akurat zatarasowało dojazd do hydrantu. Nasi muszą działać tak, aby wyrządzić jak najmniej szkód.
- Na co dzień spotykamy się z brakiem zrozumienia ze strony tak kierowców, jak mieszkańców i zarządców terenów - podkreśla Chjnowski. A to właśnie ci ostatni zgodnie z prawem mają obowiązek zapewnić przejezdną drogę pożarową podczas akcji. - Zdajemy sobie sprawę, że liczba miejsc parkingowych jest mniejsza niż użytkowników aut, ale pamiętajmy, że następnym razem strażacy mogą jechać do pożaru w naszym mieszkaniu - apeluje strażak.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?