Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robert Krajewski z Mysłowic tańczy Breakdance [ZDJĘCIA]

Monika Chruścińska / Fot. Mikołaj Suchan
Robert Krajewski, 27-letni górnik, uwielbia taniec. O swej pasji i pracy opowiada Monice Chruścińskiej.

Z głośników rozlega się muzyka. Robert staje na rękach i kręci... "piruety". Aż trudno uwierzyć, że codziennie po zmroku zamienia parkiet na... kopalnię. Zakłada hełm, bierze aparat ucieczkowy i zjeżdża 665 metrów pod ziemię. - To właśnie górnictwo ukształtowało mój charakter i nauczyło mnie nie poddawać się. I choć może zabrzmi to paradoksalnie - fizycznie również wzmocniło mnie bardziej niż taniec - przyznaje 27-letni mysłowiczanin, półfinalista najnowszego show telewizyjnego Polsatu, "Got to dance". Na co dzień górnik Kopalni Mysłowice-Wesoła.

W dobie kaset wideo
Taniec Roberta kocha od zawsze. Największe wrażenie robiły na nim pierwsze zachodnie teledyski, w których tancerze kręcili się na głowach. Już wtedy próbował sam stawać na rękach. Breakdance pokazał mu jednak dopiero Dariusz Kryla, starszy brat Rafała "Tito", jednego z finalistów I. edycji You can dance". - Zobaczyłem go na festynie w Parku Zamkowym, jak z kolegami robili to, co wcześniej widziałem tylko w telewizji - opowiada Robert. Już wtedy wiedział, że też tak chce tańczyć.

Polub nas!Chcesz być na bieżąco z tym co dzieje się w Mysłowicach? Polub nas na Facebooku i trzymaj rękę na pulsie!

Początki były jednak trudne. - To była połowa lat 90. Nie mieliśmy internetu, uczyliśmy się głównie z kaset wideo, które czasem komuś udało się zdobyć z zagranicy. Luksusem było, jak ktoś miał odtwarzacz ze stop-klatką, bo wtedy mogliśmy krok po kroku oglądać, jak wykonuje się poszczególne figury - opowiada.
Darek zaszczepił w chłopakach miłość do tańca. Resztę robili już sami. Wynajęli sobie salę w Miejskim Centrum Kultury przy Grunwaldzkiej i ćwiczyli. Wtedy Robert jeszcze nie myślał, że karkołomne figury, których się tu uczył, staną się też jego sposobem na życie. - Zostaliśmy zauważeni, zaczęły się występy na koncertach, festynach, pokazy, współpraca z przeróżnymi gwiazdami. Jeździliśmy po całej Polsce - wymienia. Pojawiły się pierwsze zarobione na tańcu pieniądze.

Więcej nie zatańczysz
Piękny sen nie trwał jednak długo. W lutym 2007 roku Robert wirując na ręce, upadając "usiadł sobie na nodze" i skręcił kolano. Lekarz powiedział mu, żeby dał sobie spokój z tańcem. Rehabilitacja trwała długo, Robert miał odpoczywać, a nawet w gipsie stawał do góry nogami. Kiedy już się go pozbył, biegał i skakał po schodach, ale trudno było mu wrócić do formy sprzed wypadku. Obawiał się też kolejnych kontuzji. - Breakdance to bardzo kontuzyjny sport. Miałem już wstrząśnienie mózgu, złamane palce, zwichniętą kostkę i nadwyrężony kark - wymienia. Po skręconym kolanie Robert musiał wybrać, co będzie dalej robił w życiu. - Ojciec zaproponował górnictwo - mówi tancerz. - Sam też był górnikiem przez 9 lat. Potem miał wypadek i złamał udo.

Robert pracuje na przodku. Po pierwszej szychcie na dole powiedział, że już nigdy tam nie wróci. Zjechał jednak kolejny raz i kolejny. I tak już cztery lata.
- Praca jest ciężka, nauczyłem się nie myśleć o czyhającym pod ziemią niebezpieczeństwie. Choć muszę przyznać, że miałem dwie sytuacje, kiedy zastanawiałem się czy nie zrezygnować - przyznaje. Pierwsza była, kiedy w Ruchu Mysłowice zalało przodek, druga, gdy jego kolega zginął kilka metrów od niego przygnieciony podawarką.

Tylko taniec
W międzyczasie wrócił do intensywnych treningów. Na casting do nowego programu Polsatu namówiła go dziewczyna, Monika. Tutaj swoimi tanecznymi popisami zachwycił jury i Macieja Dowbora. - Po moim występie podszedł i powiedział: Stary, jesteś niesamowity - opowiada. Nie wiedział wtedy jeszcze, że Robert jest górnikiem.

Rynek w Mysłowicach. O straszy pustką. Co z nim zrobić?

Mysłowiczanin nie ukrywa, że telewizyjne show poszukują oryginalnych historii. I jego historia też ujęła jury. Dzień po emisji programu koledzy z kopalni gratulowali mu całą szychtę, niektórzy nawet mówili, żeby rzucił tę robotę, bo na dole tylko się marnuje. Z gratulacjami zadzwonił nawet dyrektor zakładu.
Konwencja "Tylko taniec" zakłada, że każdy prezentuje tu taki styl, jaki chce. Mogą występować duety, grupy taneczne, tancerze indywidualni. Robert prezentuje się w breakdancie, choć uczył się też trochę baletu, jazzu i tańca nowoczesnego. Swoją pasją zaraził także dziewczynę i razem zapisali się na tango i rumbę. Jednym z jego popisowych numerów jest wirowanie na jednej ręce. Ustanowił w tym rekord Polski, wykręcając dziewiętnaście obrotów i teraz celuje w rekord świata, który wynosi 27.

O finale na razie nie myśli. - Ja już wygrałem. Zawsze chciałem wystąpić na żywo w programie tj. "Got to dance" (pierwszy półfinał na żywo już za tydzień - przyp. red.) i teraz gram właśnie o swoje marzenia - zaznacza. Kolejne to własna szkoła tańca i podopieczni, którzy jak on wystąpią w telewizyjnym show i powiedzą wtedy: trenuje mnie Robert Krajewski z Mysłowic.


*Nowy taryfikator mandatów SPRAWDŹ, ZA CO GROŻĄ WYŻSZE KARY
*Sprawa Madzi z Sosnowca - ustalenia prokuratorów, zeznania rodziców, wielka ucieczka Katarzyny W.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto