Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rynek w Mysłowicach straszy pustką. Co z nim zrobić?

Monika Chruścińska
Tak wygląda nasz rynek w tygodniu, późnym popołudniem.
Tak wygląda nasz rynek w tygodniu, późnym popołudniem.
Mysłowicki Rynek? Żadna atrakcja. Uciekają stąd sklepy, a nawet knajpy. Zostali tylko ci, którzy mogą liczyć na stałych klientów. Mieszkańcy narzekają, że po zmroku jest tu niebezpiecznie i brakuje imprez, a pomysł na jarmarki padł, zanim na dobre się narodził. Ale miasto wciąż ma plany - pisze Monika Chruścińska.

Aż pięć lokali do wynajęcia tylko na jednej pierzei. Kolejne dwa po przeciwnej stronie i dwa z boku. Od miesięcy wszystkie puste. Przedsiębiorcy biorą nogi za pas i uciekają w mysłowickiego Rynku. W ciągu roku uciekło sześć firm. Starówka zamienia się w pustynię?

Ludzi coraz mniej
W poniedziałek, nawet w godzinach szczytu przechodzących przez Rynek mysłowiczan policzyć można na palcach jednej ręki. Gdzie nie spojrzeć, biją po oczach puste witryny z zawieszonymi na szybach kartkami - "Lokal do wynajęcia". Rynek powinien być sercem miasta, a tu nie ma ani ratusza, ani sklepowego szaleństwa.

- Z roku na rok ludzi faktycznie jest coraz mniej - ocenia Katarzyna Bartyzel z antykwariatu przy Rynku 24. Na półkach ma głównie podręczniki - używane i nowe, trochę puzzli i koloro-wanki. - To jedyny taki punkt w okolicy - wyjaśnia. Na brak klientów więc nie narzeka. - Ludzie przychodzą po konkretne pozycje, najwięcej po podręczniki, przypadkowi klienci rzadko się zdarzają. Jeśli już to w okolicach świąt - zaznacza Kasia.

Sklep z rękodziełem artystycznym, który działał po sąsiedzku, od kilku miesięcy stoi zamknięty. Jeszcze wcześniej zwinęły się dwa inne sklepy odzieżowe, w tym markowy outlet. Po tej stronie Rynku działają jeszcze tylko Chatier - perfumeria, obuwniczy i konfekcja w jednym - jubiler oraz apteka, kancelaria prawna, sklep z artykułami dla dzieci i second hand. - Gdyby nie nasi stali klienci, którzy polecają nas innym, nam też byłoby ciężko - mówi Magda z Chatier.

- Polecają nas znajomym i przyjeżdżają do nas nowi, nawet z innych miast - opowiada. Brak tłumów na Starówce Kasię i Magdę wcale nie dziwi. - Jak na Rynek, po prostu bardzo mało się tu dzieje. W ciągu roku jest niewiele imprez, nie ma jarmarków. Jeszcze dwa lata temu, kiedy miasto na Rynku rozłożyło lodowisko, starówka trochę się ożywiła. W minionym roku zimą nic się nie działo - wspominają.

Czekamy na ogródki
A puby i restauracje? Biorąc pod uwagę staż całkiem nieźle radzą sobie pizzerie, ale obie mają w ofercie dostawy na wynos. Piwiarnia Warka w przeciągu półtora roku ma już trzeciego właściciela, a "Amsterdam" przeszedł już do historii. Wszyscy wyglądają rozpoczęcia sezonu ogródkowego.

Jarmarki ożywiają rynek. Wiedzą o tym w Jaworznie. ZOBACZ!

Barmanka Wikinga na puste stoliki latem nie narzeka. Cafe bar wygrał rok temu w naszym plebiscycie na najlepszą knajpkę w mieście. Swoje parasole rozstawia na Rynku od lat. - Raz są lepsze dni, innym razem gorsze. Zależy od pogody. Jak jest ładna, dziennie przewija się kilkadziesiąt osób - szacuje Małgorzata Grzelka. Klaudia Pawlak, Maja Fila i Ola Pajor rzadko bywają na Rynku. W poniedziałek usiadły tu jednak na ławce .

Akurat skończyły występy na festiwalu w pobliskim Mysłowickim Ośrodku Kultury. - Rynek wygląda nie najgorzej, ale nic się tu nie dzieje, brakuje koncertów, zwłaszcza rockowych - ocenia Klaudia. Mai brakuje też sklepów. - A wieczorem wcale nie jest tu bezpiecznie. Kiedyś widziałam, jak ktoś rzucał z okna butelkami. Sama bym tu dziecka nie puściła - mówi.

A urzędnicy planują
Urzędnicy już w ubiegłym roku zapowiadali, że pracują nad planem ożywienia Rynku. Niewiele jednak z tego wyszło - kilka koncertów latem i warsztaty pod chmurką. Nadal nie wiadomo, co z jarmarkami, głośno zapowiadanymi od minionego roku. Najpierw miał być Jarmark Bożonarodzeniowy, potem Wielkanocny. Teraz już wiadomo, że nic z tego. - Rozmowy z przedsiębiorcami nadal trwają, być może organizacja jarmarków zostanie przeniesiona - nie wyklucza rzeczniczka magistratu, Kamila Szal.

Co innego powiedział nam jednak Maciej Sikora, właściciel firmy "Braks" i prezes powstającego Stowarzyszenia na rzecz Wspierania i Rozwoju Przedsiębiorczości, które za jeden z celów stawia sobie właśnie ożywienie starówki. - Odbyło się jedno spotkania i cisza. Choć urzędnicy zapowiadali, że z ich inicjatywy zostanie zwołane kolejne - mówi. A szkoda, bo zdaniem Magdy z Chatier, jarmarki to bardzo dobry pomysł. - Przyszliby ludzie, wreszcie coś by się działo - mówi.

I znów ta pierzeja
Mimo to urzędnicy przekonują, że miasto ma poważne plany co do Rynku. - Przygotowujemy się do zabudowy metalowej konstrukcji. Będzie tu budynek mieszkalny z częścią usługową - zapowiadają. "Coś" ma się dziać tu jeszcze w tym roku.

Od maja miasto planuje też organizację cyklicznych, imprez na Rynku w weekendy, ale szczegółów Szal nie zdradza. Podobnie jak przed rokiem, na Rynku odbędą się też Dni Mysłowic. Miasto ogłosiło już za to przetarg na wydzierżawienie nieruchomości na Rynku pod ogródki. Jak co roku, staną tu nie więcej niż cztery.

A jak według Was można by ożywić mysłowicki rynek?

Polub nas!Chcesz być na bieżąco z tym co dzieje się w Mysłowicach? Polub nas na Facebooku i trzymaj rękę na pulsie!


*Katastrofa busa na S69 w Przybędzy - fakty, opinie WIDEO i ZDJĘCIA
*Sprawa Madzi z Sosnowca - ustalenia prokuratorów, zeznania rodziców

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rynek w Mysłowicach straszy pustką. Co z nim zrobić? - Mysłowice Nasze Miasto

Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto