Rewolucja śmieciowa w Mysłowicach: Za rok w Mysłowicach może zabraknąć w budżecie pieniędzy na wywóz odpadów. Wszystko przez to, że trzeba zwiększyć częstotliwość odbioru śmieci wielkogabarytowych i mokrych na niektórych osiedlach. Braknąć może także na odbieranie bezpośrednio z posesji skoszonych traw, krzewów i liści. A taką usługę - wychodząc naprzeciw potrzebom mieszkańców - wprowadził w tym roku urząd miasta.
W połowie minionego roku, przypomnijmy, obowiązek wywozu śmieci przejęły w całej Polsce gminy. Tak nakazała nowa ustawa. Jak wyliczyli urzędnicy, w Mysłowicach może zabraknąć blisko 1 mln 300 tys. zł. Właśnie tyle brakuje, aby w 2015 wywóz odpadów komunalnych był realizowany w takiej samej formule, jak w tym roku.
Urzędnicy winą za taki stan rzeczy obarczają radnych, którzy pod koniec minionego roku (zmiany weszły w życie w 2014) obniżyli stawki za śmieci segregowane z 12 na 9 zł. - Prezydent proponował stopniowe obniżenie stawki, co nie spowodowałoby przewidywanej luki finansowej. Niestety rada miasta podjęła inną decyzję - mówi Kamila Szal, rzeczniczka prasowa magistratu.
W maju urzędnicy zdecydowali się też wprowadzić dodatkową usługę - odbiór odpadów zielonych z posesji jednorodzinnych, a latem rozszerzyli ją jeszcze o bloki i kamienice. Wcześniej skoszoną trawę i krzewy ludzie musieli sami wywozić do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych Zakładu Oczyszczania Miasta Mysłowice. Zwiększono też, w zależności od potrzeb, częstotliwość kursowania śmieciarki odbierającej odpady mokre i suche z zabudowy wielorodzinnej.
Radny Michał Makowiecki, jeden z inicjatorów wprowadzonych zmian, zaznacza, że były potrzebne. - Już na etapie tworzenia regulaminu gospodarki odpadami zgłaszaliśmy, że częstotliwość wywozu odpadów na osiedlach jest za mała. Praktyka tylko potwierdziła nasze obawy - wyjaśnia. - Pierwsze pół roku nowego systemu przyniosło blisko 800 tys. złotych nadwyżki, więc decyzje o zmianach były uzasadnione - mówi.
Śmieci są, pieniędzy na ich wywóz może zabraknąć
Teraz jest inny kłopot. Zalegające tygodniami na blokowiskach stare meble, kanapy i okna. Regulamin przewiduje, że mogą być odbierane tylko raz w miesiącu. Gdyby miasto zdecydowało się zwiększyć częstotliwość ich wywozu i zafundować mieszkańcom - tak jak w tym roku - odbiór odpadów zielonych z ich posesji, w budżecie zabraknie pieniędzy.
Zdaniem radnego Dariusza Wójtowicza za większością zalegających przy osiedlowych kontenerach śmieci odpowiadają prywatne firmy, które nie mają podpisanych umów na odbiór odpadów lub są one niewystarczające. - Dlatego miasto powinno zobligować straż miejską do częstszych kontroli - ocenia.
We wtorek radni obradowali nad problemem śmieciowym na nadzwyczajnej komisji. Nieoficjalnie wśród radnych mówi się o podwyżce w wysokości 2 zł na zabezpieczenie pieniędzy na odbiór odpadów zielonych. Urząd miasta na razie jednak nie potwierdza, ani nie zaprzecza.
- Decyzje w tej sprawie podejmiemy w bieżącym kwartale - ucina Szal. - Niemniej jednak prawo mówi wprost, że obowiązujący system gospodarowania odpadami musi się sam finansować - nie możemy zasilać go środkami z budżetu jak i przeznaczać nadwyżek finansowych z systemu na cele inne niż gospodarka odpadami - przypomina.
W sąsiednich Katowicach sytuacja jest odwrotna. Do tamtejszego UM wpływa więcej pieniędzy z tytułu opłat za śmieci, niż Katowice płacą Miejskiemu Przedsiębiorstwu Gospodarki Komunalnej, które rok temu wygrało w mieście przetarg na obsługę gospodarki odpadami. Nadwyżka przeznaczona została tu m.in. na uruchomienie mobilnych punktów zbiórki odpadów. O obniżce stawek na razie nie ma mowy. Funkcjonują tylko ulgi dla rodzin wielodzietnych.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?