W ich obronie wystąpił w pruskim parlamencie Wojciech Korfanty. Był wtedy od dziesięciu lat posłem do Landtagu, nie ukrywał antypruskich poglądów. Jego mowa ujawnia różne państwowe mechanizmy, które wspierały handel żywym towarem. Była na tyle ciekawa, że drukowało ją wiele gazet. Znamy ją przetłumaczoną na język polski dzięki "Gazecie Toruńskiej" z 14 lutego 1913 roku, która znalazła się w bibliotece cyfrowej.
Korfanty poruszył nieznany dotąd wątek policjanta Halemby. Ten dzielny komisarz pierwszy ujawnił cały proceder. Korfanty mówił: "Według zeznania zaprzysiężonego świadka, byłego komisarza policyjnego Halemby, który cały ten proces spowodował, nawet burmistrz mysłowicki w tę sprawę jest zawikłany. Ile razy Halemba donosił prokuratorowi o niecnym rzemiośle Lubelskiego, odpisy tych donoszeń znajdowały się nazajutrz w biurze Weichmanna. Przeciwko Halembie Lubelski i Weichmann użyli wszelkich środków, aby mu życie uniemożliwić, a władze szły im widocznie na rękę." I dalej: "Halembie wytoczono proces dyscyplinarny, który jednak skończył się dla niego zwycięsko. Ale Halembę potem ze służby policyjnej przeniesiono do służby magistrackiej, bo widocznie jako urzędnik policyjny handlarzom żywego towaru był niewygodny."
Korfanty się oburza: "Radca policyjny Madler przed sądem zeznał, że Halembę przeniesiono dlatego, że denuncjował Lubelskiego. A więc władze pruskie skarżą za to policjanta, że demaskuje handlarza żywym towarem!"
Mowa w Landtagu zrobiła wielkie wrażenie. Nie wiadomo, jakie były dalsze losy uczciwego Halemby, ale jego nazwisko na szczęście przetrwało dzięki wystąpieniu Korfantego.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?