Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Życie codzienne w dobie PRL - wystawa w Muzeum Miasta Mysłowice

Monika Chruścińska
Wśród eksponatów prezent od Czytelnika - Dziennik Zachodni z 1956 r
Wśród eksponatów prezent od Czytelnika - Dziennik Zachodni z 1956 r Monika Chruścińska
Legitymacje, dyplomy, meble, kartki na mięso, a nawet autentyczny motor HSL. Tak znajome i bliskie, że aż trudno uwierzyć, że to już historia. Od czwartku, 2 czerwca, w Muzeum Miasta można oglądać pamiątki mysłowiczan z doby PRL-u.

Czego tu nie zgromadzono! Pani Urszula Saternus przyniosła do muzeum swoje świadectwa szkolne, stopnie górnicze męża i... książkę meldunkową. - Miałam kamienicę dwupiętrową i z urzędu przydzielono mi do niej lokatorów - wspomina mysłowiczanka. - Musiałam prowadzić dokumentację, a jak wyszłam za mąż i chciałam ich wyprowadzić, najpierw trzeba było znaleźć im mieszkanie, a oni mieli prawo trzy razy odmówić, jeśli proponowany lokal im się nie spodobał - opowiada. - Jak lokator był uparty, dużo czasu upłynęło zanim się wymeldował - dziś śmieje się już z zasad minionego ustroju.

Są też stary adapter, magnetofon szpulowy Unitra, pierwszy, polski przenośny lampowy radioodbiornik Szarotka, stary telewizor, a na półce obok telefonu, leży wydanie Dziennika Zachodniego z... 1956 roku! Oko, szczególnie panów, cieszą motocykl HSL i motorower, czyli stary poczciwy komarek. Przytargał je tu ze sobą Ryszard Kamracki, pasjonat zabytkowych motocykli. - Właściciel komarka chciał posłać go na złom, a ja go wykupiłem za pół litra - opowiada. - Dla ludzi taki sprzęt nie ma już żadnej wartości, a ja go kupię i odrestauruję - mówi.

Na de wszystko są zdjęcia. Dokumentujące wizyty ludzi z pierwszych stron gazet i coroczne pochody. Idą ludzie, jest czerwona chorągiewka, a na twarzach przyklejony uśmiech.

- Tak właśnie było. Pamiętam, jak w spódnicy musiałyśmy stać na dworze, choć padał śnieg. W duchu psioczyłyśmy, ale na zewnątrz musiałyśmy uśmiechać się i krzyczeć "Niech żyje...!" - pamięta dobrze Teresa Bialucha z Brzezinki. Wspomina jeszcze długie kolejki w sklepach i PRL z perspektywy talerza. - Pomarańcze i banany były w domu tylko na święta. Kiedyś córka powiedziała mi z wyrzutem, że listę zakupów mogłam robić sobie na kartce, a nie w jej książeczce zdrowia. A to wcale nie były moje zapiski tylko przydział żywności na dziecko - 30 dkg cielęciny więcej, dodatkowe pół kilograma cukru, pół kostki masła i żółty ser - wymienia.
Mimo wszystko swoje młodzieńcze lata Bialucha wspomina miło. - Wtedy nie zdawałam sobie sprawy z sytuacji politycznej. Należałam do chóru, harcerstwa, kółka plastycznego i fotograficznego. Nie miałam czasu na nudę - mówi.

Na wystawy o PRL-u przychodzi się bowiem nie z tęsknoty za ustrojem, ale by powspominać młodość. Z niektórych swoich PRL-owskich his- torii, Teresa z mężem śmieją się do dzisiaj. - Szczególnie z tego, jak przed ślubem, mąż pozbierał po całej rodzinie kartki na wódkę i ustawił się w kolejce do sklepu o godz. 4 rano, choć alkohol sprzedawali dopiero od 14 - opowiada pani Teresa.

Mimo braku towarów na półkach, lodówki nie świeciły pustkami. - Jak człowiek pracował, miał znajomości to i potrafił załatwić to, co potrzebował - wyjaśnia Tomasz Włochaś.
Otwarciu wystawy w muzeum towarzyszyła premiera filmu "Mysłowice 1945-1989". - To kontynuacja naszego cyklu produkcji filmowych, przy którego realizacji wykorzystujemy własne zbiory ikonograficzne, materiały udostępnione przez inne placówki i mieszkańców - wyjaśnia dyrektor Adam Plackowski. Produkcje na płytach CD można kupić w muzeum za 10 zł, niebawem trafią też do kiosków. Wystawa potrwa do jesieni.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto