Nasz magistrat w rankingu przyjaznych urzędów w Śląskiem na 167 gmin zajął dalekie 152. miejsce. Zaskoczeni? Członków Bona Fides taki wynik bynajmniej nie wprawił w ospłupienie. - Niestety, urząd w Mysłowicach od lat wypada kiepsko - ocenia Grzegorz Wójkowski, prezes stowarzyszenia. - Nasz raport jest tylko potwierdzeniem tego, o czym wiemy już od kilku lat. Mieszkańcy bardzo często skarżą się, że mają problem z uzyskaniem informacji, odpowiedzi - mówi Wójkowski. Jak podkreśla, Mysłowice i Zabrze to dwa duże urzędy, które wypadły w badaniach tak słabo. - W obu urzędach nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania zadanie tradycyjną pocztą, telefonicznie i mejlowo. Zostaliśmy zignorowani, a to wyjątkowo zła praktyka. Urzędnik nie może ignorować mieszkańców - zaznacza.
Mało tego, mysłowiccy urzędnicy nie tylko ignorują pytania, ale też powołując się na wewnętrzne przepisy każą petentom płacić za udostępnienie informacji. "Przepisy te są niezgodne z art. 7 ust. 2 i 15 ust 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej" - czytamy w raporcie.
Warto zaznaczyć, że wśród wszystkich 167 przebadanych urzędów, żaden nie uzyskał maksymalnej liczby punktów. Najwyżej oceniono urzędy z Jastrzębia Zdroju, Rybnika i Pszczyny, które otrzymały po 30 punktów. Mysłowicki magistrat mógł liczyć na dodatkowe punkty za to, że jako jedyny w Śląskiem, umieścił w BIP-ie kontakt (nr telefonu i adres e-mail) do pracownika, który pomoże zainteresowanym wystąpieniem z wnioskiem o informację publiczną do urzędu. Mimo to łącznie zdobył ich tylko... 9.
- Wynik nie jest zadowalający i ukazuje, słusznie zresztą, pewne niedociągnięcia czy braki, które należy poprawić - przyznaje Kamila Szal, rzeczniczka mysłowickiego magistratu. - Co jednak ważne, urząd miasta odpowiedział na wniosek pisemny stowarzyszenia - wpłynął 21 marca, a odpowiedź wysłana została 2 kwietnia, termin 14 dni został zatem zachowany. Badania przeprowadzane były też w czasie, kiedy w urzędzie wprowadzaliśmy szczegółowe procedury związane z udzielaniem informacji publicznych. Można się spodziewać, że gdyby badanie przeprowadzone były później, wynik mógłby być lepszy - twierdzi. - Ponadto treść maila opublikowanego w raporcie Bona Fides, a mail, który rzeczywiście wpłynął do magistratu różni się, w naszej opinii, w sposób istotny. Mianowicie w treści rzeczywiście przekazanej do UM brakuje wskazania, że nadawca opiera się na prawie do informacji publicznej - tłumaczy się dalej urzędniczka.
Co z opłatami pobieranymi przez mysłowicki urząd za udostępnianie informacji publicznych? - Zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej urząd miasta ma prawo pobierać opłaty w przypadku, kiedy ponosi koszty związane ze sposobem udostępnienia informacji publicznej. Niewątpliwie jednak w jednym z zarządzeń pojawiła się informacja niezgodna z w/w ustawą i zostanie ona usunięte - przyznaje Szal.
Wójkowski zapowiada, że pod koniec listopada Bona Fides zorganizuje szkolenia dla urzędników z zakresu udzielania dostępu do informacji publicznej, na które na pewno zaprosi pracowników mysłowickiego magistratu. Czy skorzystają? - Tak - zapowiada Szal.
Wam też urzędnik nie udzielił informacji publicznej? Piszcie
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?