Środowiskowy Dom Samopomocy w Mysłowicach Choć oficjalne otwarcie ŚDS zaplanowano dopiero na 6 września (godz.12), od lipca trwają tu już wszystkie zajęcia. - Czekamy jedynie na nowe komputery do pracowni - mówi Jadwiga Dedak, specjalistą ds. rodziny w ŚDS.
Kto miał wcześniej okazję odwiedzić byłą siedzibę Miejskiego Zarządu Dróg, nie pozna wnętrz budynku przy Wielkiej Skotnicy 39. Przede wszystkim zlikwidowane zostały bariery architektoniczne. Łazienki zostały dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych, przebudowano pochylnie, zamontowano platformę przyschodową, poszerzono drzwi. Za wszystko zapłaciło miasto - 432 tys. zł. Za kolejne 75 tys. z urzędu wojewódzkiego zakupiony został sprzęt i wyposażenie. ŚDS prowadzą byli działacze stowarzyszenia "Skarbek" (teraz zatrudnieni w ŚDS) na zlecenie miasta. Ci sami, którzy przez ponad 20 lat prowadzili pracownię "Terapia przez sztukę" dla niepełnosprawnych przy ul. Strumieńskiego.
- Warunki, które stwarza dla podopiecznych ŚDS są nieporównywalne w stosunku do tych, jakie mieliśmy wcześniej - przyznaje Dedak.
Przy Wielkiej Skotnicy niepełnosprawni mają do dyspozycji pięć sal zajęciowych, kuchnię i jadalnię, salę do ćwiczeń, gabinet psychologa, a wkrótce także pracownię komputerową. Łącznie 400 m kw., podczas gdy w siedzibie "Skarbka" często musieli tłoczyć się w 30 osób na 100 m kw.
ŚDS, tutaj niepełnosprawni intelektualnie uczą się codziennego życia
Środowiskowy Dom Samopomocy w Mysłowicach przystosowany jest dla 30 osób dorosłych niepełnosprawnych intelektualnie i z zaburzeniami psychicznymi. Do placówki kwalifikuje ich MOPS. W tej chwili uczęszcza tutaj codziennie 26 osób, w większości to byli podopieczni zajęć terapeutycznych "Skarbka". Spędzają tu codziennie osiem godzin, wychodzą grać w piłkę nożną czy na pocztę.
- Biorą udział w treningach zaradności życiowej. Uczą się dbać o higienę osobistą, nakrywać do stołu, przygotowywać posiłki, podróżować komunikacją miejską - opowiada Dedak. - Inaczej przebiega nauka w grupie, niż relacja rodzic-dziecko - przekonuje Dedak. A wie, co mówi, bo sama jest matką niepełnosprawnej Oli.
Ola ma 33 lat i cierpi na fenyloketonurię. Chorobę, która nie wykryta odpowiednio wcześnie powoduje nieodwracalne zaburzenia neurologiczne. I tak też było w przypadku Oli.
- Dla niej Środowiskowy Dom Samopomocy w Mysłowicach jest, jak praca i spotkania ze znajomymi w jednym. Tutaj tworzy, przygotowuje prace plastyczne na kolejne wystawy, uczy się współdziałać. Kiedyś nie potrafiła sama przeprowadzić rozmowy telefonicznej, a dzisiaj nie tylko rozmawia przez telefon, ale sama robi śniadania i kolacje, dba o siebie - cieszy się pani Jadwiga.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?