Spodek odlatuje podczas Ligi Światowej

Do miana sportowego wydarzenia roku na Śląsku naszym zdaniem kandydowały dwie imprezy: Liga Światowa w Spodku i żużlowe Grand Prix na Stadionie Śląskim. Wybór był prosty: jednogłośnie na punkty wygrywa Liga Światowa. Mecze Polska - Brazylia na długo pozostaną w pamięci kibiców. Oba były bardzo dramatyczne i wyrównane, oba rozstrzygały się w piątych setach, oba przyniosły nam zwycięstwo. Drużyna Waldemara Wspaniałego osiągnęła wtedy najwyższy pułap formy w minionym sezonie reprezentacyjnym. Szkoda, że nie stało się to podczas turnieju finałowego Ligi Światowej, albo podczas mistrzostw świata. Cieszmy się jednak tym, co mamy. Powoli, ale systematycznie nasz zespół przebija się do światowej czołówki.

Siatkówka w Polsce przeżywa trudny okres. Ten rok zaczął się wręcz przygnębiająco, od informacji o milionowych długach PZPS. Jeszcze w styczniu na stanowisku prezesa Janusza Biesiadę zastąpił Tadeusz Sąsara. Doszło do pierwszej poważnej próby sił. Sąsara miał za sobą sponsora reprezentacji męskiej, zaś Biesiadę poparł Ruben Acosta prezydent Międzynarodowej Federacji Siatkówki. Acosta w końcu wymógł na PZPS przywrócenie starego prezesa do łask. Decyzje miały zapaść na kwietniowym walnym zebraniu sprawozdawczo-wyborczym.

Jedna decyzja zapadła jednak już wcześniej. W marcu na zawsze odszedł Hubert Wagner, najwybitniejszy trener polskiej siatkówki. Człowiek, który poprowadził biało-czerwonych po złoty medal mistrzostw świata w Meksyku (1974) i mistrzostwo olimpijskie w Montrealu (1976), zmarł na zawał serca. W ostatnich miesiącach życia Wagner mocno zaangażował się w działalność w PZPS. Śmierć zastała go w samochodzie, kiedy jechał z jednego spotkania na drugie.

Kwietniowe wybory zapowiadały się niezwykle pasjonująco. Rywalką Janusza Biesiady była Małgorzata Zielińska, kobieta związana raczej z SLD niż z siatkówką. Głosowanie rozstrzygnęło się w trzeciej turze. O ponownym wyborze Biesiady zadecydował jeden głos. Odtąd związek mógł liczyć na Ligę Światową i przychylność władz światowych. Musiał też brać pod uwagę możliwość straty sponsora. I tak się stało. W tygodniu poprzedzającym start Polaków w Lidze Światowej Pol-komtel ogłosił, że nie będzie wspierał PZPS.

Nasi siatkarze w minorowych nastrojach jechali na tournÝe wyjazdowe. Nie dość, że drużyna w rozsypce (kontuzje), to jeszcze nie było kasy. Tak też grali w pierwszych czterech meczach. W Portugalii - podział punktów. W Argentynie szansę na nawiązanie walki z gospodarzami odebrali nam sędziowie. I nagle metamorfoza! Wygrywamy z Brazylią!!! Obrońcy tytułu są w szoku. Na drugi dzień rzucają do walki wszystkie siły i z trudem wygrywają. Po powrocie do kraju nasza drużyna kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Najpierw rewanż na Argentyńczykach, jakże słodki. Później ten szalony odlot w Spodku i dwa zwycięstwa we Wrocławiu z Portugalią.

W turnieju finałowym straciliśmy rozpęd. Z Włochami nasi jeszcze próbowali walczyć, ale Jugosłowianie bili już bezbronnych. W meczu o honor pokonaliśmy Francję. Ligę Światową wygrała Rosja, bijąc w finale Brazylię. W rozgrywanych na przełomie września i października mistrzostwach świata Brazylijczycy zrewanżowali się Rosjanom, a my pokonaliśmy Włochów. Wydawało się, że znów nabierzemy rozpędu. Może by się tak stało, gdyby na naszej drodze nie stanęła Rosja. Najgorsze było jednak dopiero przed nami. Kompromitująca klęska w meczu z Portugalią odebrała nam szansę na awans do ćwierćfinału.

Mimo wszystko reprezentacja zakończyła ten rok na plusie. Polkomtel wrócił do sponsorowania kadry, a drużyna awansowała w światowym rankingu na 8. miejsce.