Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spałem w futerale od gitary

Rozmawiał: Marcin Zasada
Fot. Mikołaj Suchan
Fot. Mikołaj Suchan
Rozmowa z Tonym Roysterem Juniorem, 23-letnim wirtuozem perkusji, który w czwartek wystąpił w Piekarach Śląskich Dziennik Zachodni: Wiesz, co wielu widzów mówiło przed twoim koncertem w Piekarach Śląskich? TONY ...

Rozmowa z Tonym Roysterem Juniorem, 23-letnim wirtuozem perkusji, który w czwartek wystąpił w Piekarach Śląskich

Dziennik Zachodni: Wiesz, co wielu widzów mówiło przed twoim koncertem w Piekarach Śląskich?

TONY ROYSTER JUNIOR: "Co to za dzieciak?"?

DZ: Blisko. Słyszałem coś w stylu "Widziałeś na YouTube jak grał na perkusji, gdy miał dwanaście lat?".

TRJ: O tak! Dzięki temu temu nagraniu, zadedykowanemu Tony'emu Williamsowi, o moim istnieniu dowiedziało się mnóstwo ludzi, którzy wcześniej nie znali mojej muzyki. Zwykle jest tak, że ci, którzy słyszą o mnie po raz pierwszy, wstukują moje nazwisko w google, odnajdują ten właśnie filmik i mówią dokładnie to, co słyszałeś przed koncertem.

DZ: Ile miałeś lat, gdy po raz pierwszy zasiadłeś za bębnami?

TRJ: Trzy. Mój ojciec, który również jest perkusistą, miał zespół. Zabierał mnie na próby, co było dla mnie wielkim przeżyciem. Byłem wtedy tak mały, że spałem w futerale na gitarę. Gdy muzycy zrobili sobie przerwę, wyszedłem z futerału, usiadłem na miejscu taty i po prostu zacząłem grać. Ojciec mówił mi później, że jego koledzy niemal osłupieli z wrażenia, bo ponoć radziłem sobie całkiem nieźle. Jak na pierwszy raz oczywiście. Po powrocie do domu rodzice zadecydowali, że będę uczył się gry na perkusji. Chyba mieli rację.

DZ: Pamiętasz pierwszą piosenkę, którą nauczyłeś się grać? Twój ojciec zapewnia, że był to jeden z przebojów Kool And The Gang.

TRJ: Kool And The Gang? Przysięgam, że nie pamiętam, ale jeśli Tony Royster Senior tak mówi, to musi być prawda. Jestem pewien, że zaczynałem od funku, bo to była moja pierwsza inspiracja muzyczna. Dorastałem jednak przy wielu gatunkach - funku, jazzie, bluesie i rocku. Ojciec zawsze powtarzał mi, żebym był otwarty na różne style.

DZ: O tym, że zostaniesz perkusistą, zadecydowali twoi rodzice. Kiedy ty poczułeś, że gra na bębnach jest rzeczywiście tym, co chcesz robić?

TRJ: Niedługo po tym jak zacząłem ćwiczyć. Zanim skończyłem cztery lata, wygrałem pierwszy szkolny konkurs. Występowałem w duecie z ojcem, który przygrywał mi na gitarze. Po tym zwycięstwie byłem tak oszołomiony, że do dziś nic pamiętam z tego występu. Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że nic innego nie sprawia mi takiej frajdy jak muzyka.

DZ: Wychowałeś się na próbach, ćwiczeniach, koncertach. Nie zazdrościłeś nigdy swoim rówieśnikom wolnego czasu?

TRJ: Nigdy nie narzekałem. Zresztą nie miałem na co narzekać, bo robiłem tysiąc innych rzeczy oprócz muzyki. Uprawiałem wiele sportów: baseball, koszykówkę, mało brakowało, bym został również profesjonalnym graczem w... kręgle. Nie żartuję, w szkole byłem prawdziwym mistrzem w te klocki.

DZ: Perkusista zawsze jednak pozostaje w cieniu wokalisty czy gitarzysty. Nie kusiło cię nigdy, żeby spróbować czegoś innego?

TRJ: Wiesz, dla mnie nie jest to takie oczywiste. Uważam, że można być dobrym muzykiem grając na każdym instrumencie. W zespole każdy ma swoją osobowość, każdy ma coś innego do zaoferowania. Trzeba to połączyć i odpowiednio wykorzystać. Dla mnie muzyka to błogosławieństwo. Jestem wdzięczny za talent i możliwość rozwijania go. Jeśli przy tym mogę inspirować i pomagać innym, to jest to dla mnie podwójna radość.

DZ: Ostatnio mogliśmy usłyszeć twój rockowy projekt Lazyeye. Planujesz wydanie kolejnej płyty?

TRJ: Jestem w trakcie sesji nagraniowej. Album prawdopodobnie będzie nazywał się "The Time Has Come" i będzie można usłyszeć na nim połączenie wielu muzycznych gatunków: od jazzu i fusion, przez funky i bluesa, aż po mocne, rockowe brzmienia.

DZ: Uchodzisz nie tylko za świetnego muzyka, ale i wzór dla młodych ludzi. Twoje hasło "Be Cool - Go To School" ("Bądź w porządku - chodź do szkoły" - przyp. red.) jest nadal aktualne?

TRJ: Jak najbardziej. Chcę uświadomić dzieciakom, że są w życiu ważne rzeczy, nad którymi trzeba i warto pracować. Każdy ma swoją szansę i głównie od niego zależy, czy ją wykorzysta. Mnie się udało, ale wiem, że bez ciężkiej pracy nie byłoby to możliwe. Nie można liczyć na to, że w życiu coś przyjdzie ci łatwo i bez wysiłku. No może, poza udzielaniem wywiadów.

DZ: Jesteś drugi raz w Polsce (pierwszy koncert Tony'ego w naszym kraju odbył się przed dwoma laty - przyp. red.). Mam nadzieję, że nie po raz ostatni?

TRJ: Na pewno. Całkiem prawdopodobne, że przyjadę tu również w przyszłym roku. Po nagraniu płyty planuję małą trasę po Europie. Zresztą, jak mógłbym tu nie wrócić. Tak pięknych dziewczyn nie widziałem nigdzie indziej na świecie.

Cudowne dziecko bębnów

Tony Royster Junior jest amerykańskim objawieniem gry na perkusji. Urodził się 9 października 1984 roku w Berlinie. Nie bez powodu określa się go mianem cudownego dziecka. W wieku zaledwie 11 lat wygrał prestiżowy konkurs Guitar Center National Drum-Off w Hollywood (filmik z 12-letnim chłopcem grającym imponujące solo perkusyjne stał się przebojem serwisu YouTube. com), a pięć lat później "Modern Drummer Magazine" uznał go najlepszym młodym bębniarzem na świecie. Royster Jr. ma na swoim koncie występy na najważniejszych festiwalach w różnych zakątkach globu. Nagrywał i koncertował z takimi sławami, jak Branford Marsalis, Billy Cobham, Paul Shaffer, Terry Lewis, Chester Thompson, Dennis Chambers (to on namaścił Tony'ego na swojego następcę), Hikaru Utada, czy P. Diddy. Grał też w zespołach: Imajin, Lazyeye, Imajin New Flava i En Vogue.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto