Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przebiegł maraton na Antarktydzie! Pan Ireneusz Niezgoda, pracownik kopalni Mysłowice - Wesoła opowiada o swoim nietuzinkowym hobby

Aleksandra Wielgosz
Aleksandra Wielgosz
Ireneusz Niezgoda na co dzień jest pracownikiem kopani Mysłowice - Wesoła. W wolnych chwilach biega. Ma na swoim koncie 28 maratonów. Ostatni odbył się na Antarktydzie.
Ireneusz Niezgoda na co dzień jest pracownikiem kopani Mysłowice - Wesoła. W wolnych chwilach biega. Ma na swoim koncie 28 maratonów. Ostatni odbył się na Antarktydzie. Marzena Bugała-Astaszow
Historia pana Ireneusza Niezgody jest dowodem na to, że warto mieć marzenia i być zdeterminowanym w ich realizacji. Mężczyzna, na co dzień pracujący w kopalni Mysłowice - Wesoła przebieg w styczniu kolejny maraton. I choć 57-latek odbył już 28 takich startów, to ten był wyjątkowy - odbył się wyspie św. Jerzego na Antarktydzie.

Początek przygody pana Ireneusza Niezgody z biegami można podsumować przysłowiem "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Mężczyzna zawsze był aktywny, grał w piłkę nożną. Treningi przerwała mu kontuzji kolana, która eliminowała tę aktywność.

- Byłem w tamtym czasie u lekarza, który nie zalecał wykonywania operacji. Mówił, że powinienem dalej ćwiczyć, robić to, co lubię, ale z wyeliminowaniem sportów, które powodują duże, nieskoordynowane ruchy w kolanie. I tak zacząłem biegać. Szybko zauważyłem, że kolano się wzmocniło - mówi pan Ireneusz Niezgoda.

Ten nieoczywisty początek przygody z bieganiem szybko zaowocował pierwszymi wyzwaniami, do których zachęcił mężczyznę kolega. Pan Ireneusz miał wtedy 43 lata.

- Pierwszy maraton przebiegłem w 2012 roku w Katowicach, był to Silesia Maraton. Myślałem, że na tym koniec, sam nie wierzyłem, że robię coś takiego. Ale bieganie wciąga, inni biegacze opowiadali mi, że jak przebiegnie się jeden maraton to ma się ochotę na następne. Zdrowie dopisywało. I tak się zaczęło - dodaje pan Ireneusz.

Potwierdzają to liczby, mężczyzna przebiegł w swoim życiu aż 28 maratonów. Jak sam twierdzi, każdego roku stara się wziąć udział w dwóch lub trzech. Na więcej nie pozwala czas i zdrowie. Dodatkowym obciążeniem są finanse. Jednak to wszystko nie przeszkodziło mu być w najdalszych zakątkach globu.

- Bieganie maratonów jest świetną formą podróżowania. Dzięki temu zwiedziłem pół świata. Byłem już na wszystkich kontynentach. W Europie przebiegłem wszystkie większe maratony. To okazja do zobaczenia centrów wielkich miast, które specjalnie dla nas na czas biegu są zamykane - mówi pan Ireneusz.

Tym samym mężczyzna zwiedził m.in. Nowy Jork, Sydney, Rio de Janeiro, Marakesz czy Dubaj.

Zimowa przygoda pana Ireneusza - White Continent Marathon

Arktyczną przygodę planował przez ponad rok. Sam termin biegu był zależny od warunków atmosferycznych.

- Przygotowania do White Continent były miej więcej takie same, jak przed wcześniejszymi maratonami. Staram się biegać 3 - 4 razy w tygodniu około 40 kilometrów. Przed wylotem na Antarktydę więcej trenowałem na śniegu, ale okazało się, że to nie było potrzebne. W czasie kiedy odbywał się maraton mieliśmy okno pogodowe. Trasa była czarna, ale też bardzo trudna, kamienista, błotnista, miejscami zamarznięta. Łączyła dwie bazy badawcze na wyspie św. Jerzego - chilijską z rosyjską - tłumaczy pan Ireneusz.

Na początku biegu, który rozpoczął się ok. 22:00, temperatura była bliska zeru. Po krótkim czasie nastąpił mrok, pan Ireneusz musiał skorzystać z latarki czołowej. Po sześciu godzinach, gdy docierał do mety znowu było jasno, a temperatura spadała do - 10 stopni Celsjusza.

- Biegło nas dwóch Europejczyków, oprócz mnie, Niemiec - ksiądz katolicki, który przy okazji miał zbiórkę charytatywną. On niestety nie przebieg całego maratonu, skręcił sobie kolano, odnowiła się mu kontuzja na bardzo kamienistej części trasy. Było naprawdę trudno - podkreśla pan Ireneusz.

Jak twierdzi maratończyk trzeba mieć marzenia i dążyć do ich spełniania. Już sama wyprawa na wyspę św. Jerzego wydaje się świetną przygodą. Mężczyzna wyruszył samolotem z Warszawy do Madrytu, później do Santiago, następnie do Punta Arenas, ostatniego dużego miasta na Ziemi Ognistej. A tam pozostało czekać na okno pogodowe i przetransportowanie na wyspę.

Z kopalni na najdłuższe trasy świata

Jak twierdzi pan Ireneusz, rodzina bardzo go wspiera w realizacji kolejnych sportowych marzeń. Podobnie jest na kopalni Mysłowice - Wesoła, gdzie na co dzień pracuje jako kierownik gospodarki materiałowej.

- Po przebiegnięciu maratonu na Antarktydzie i zdobyciu Korony Maratonów Świata miałem bardzo ładne przyjęcie na kopalni od dyrektora i od kolegów. Zresztą cały czas kontaktowaliśmy się przez internet, na bieżąco zdawałem relację z tego co się dzieje - czułem, że cały czas byli ze mną - i rodzina i współpracownicy - podkreśla pan Ireneusz.

Przed mężczyzną kolejne wyzwania, jak mówi, nie chodzi o ściganie się ze sobą i pokonywanie kolejnych rekordów, a o przygodę - poznawanie nowych miejsc i ludzi. Jego średni czas 4:30 h - 5 h.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto