Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poszukiwany przez prokuraturę "alimenciarz" odnalazł się... w mysłowickim areszcie

Aldona Minorczyk-Cichy, Izabela Kacprzak
Krzysztofa J. na salę rozpraw dowieziono wprost z aresztu.
Krzysztofa J. na salę rozpraw dowieziono wprost z aresztu.
Krzysztof Jasiński z Jaworzna w końcu usłyszał słowo "przepraszam". Przez kilka lat z powodu błędu pracownika Sądu Rejonowego w Katowicach miał kłopoty. Nachodzili go policjanci, odwiedzał kurator.

Krzysztof Jasiński z Jaworzna w końcu usłyszał słowo "przepraszam". Przez kilka lat z powodu błędu pracownika Sądu Rejonowego w Katowicach miał kłopoty. Nachodzili go policjanci, odwiedzał kurator. O mały włos nie trafił za kratki. Mylono go z Krzysztofem J., skazanym w 2004 roku w Tczewie za niepłacenie alimentów. J. był od dłuższego czasu poszukiwany przez prokuraturę. Odnalazł się w... areszcie w Mysłowicach. Wczoraj stanął przed obliczem Temidy.

Krzysztof J. zamarł z wrażenia, kiedy na sali rozpraw zobaczył mężczyznę przedstawiającego się tym samym co on imieniem i nazwiskiem. Nie wiedział, że z jego powodu niewinny jaworznianin ma duże problemy. - Nie wiem o co chodzi. Dziś przy śniadaniu powiedzieli mi, że mam rozprawę. Przywieźli mnie, no to jestem - tłumaczył sędzi Marii Tarce zdziwiony Krzysztof J.

W 2004 roku przez sąd w Tczewie został skazany za niepłacenie alimentów synowi Sławomirowi. - Ja nie wiem, czy to mój syn. Pisałem do tej baby, żeby badania na ojcostwo zrobiła. Ale ani zdjęcia mi nie przysłała, ani grupy krwi nie podała. Powtarzała, żeby do sądu iść. Nie poszedłem, bo nie wiedziałem jak. A na adwokata nie mam - wyjaśniał, zarzekając się, że teraz już płacić będzie. Chce uniknąć kolejnej odsiadki.

Sławomir to nie jedyne dziecko J. Na sali rozpraw miał spory problem z doliczeniem się potomstwa. Stanęło na tym, że ma czwórkę. Chyba. - Na trójkę płacę. Po 400 zł miesięcznie. Czasami mniej, jak pracy nie mam. Ale to potem dołożę na spodnie, czy buty. Na Sikorce w Dąbrowie Górniczej się z nimi spotykam. Nie wiem, gdzie mieszkają. Ich matka Mirosława 8 lat temu uciekła do innego mężczyzny. Ten nie chce podać adresu, że niby awanturować się będę - opowiadał J. sądowi.

Potwierdził, że jest kawalerem. Kobiet trochę miał. Zwłaszcza za młodu, w szkole, w Gdyni. Stąd może się wziął syn Sławomir. - Ale pewności nie mam. To był rok chyba 86. Ja wtedy dopiero uczyć się zaczynałem. I żeby od razu dziecko? No, nie wiem - wątpił. I dodał, że teraz od dłuższego czasu jest w związku z konkubiną Bożeną G.

Krzysztof J. przyznał, że o wyroku w Tczewie doskonale wiedział. Za to zarzekał się, że nie miał pojęcia o poszukiwaniach. - Mieszkałem w Katowicach u matki mojej konkubiny. Niedawno przeprowadziłem się na Lipiny w Świętochłowicach. Byłem u kuratora i podałem nowy adres - wyjaśniał. Przyznał, że w Katowicach do matki konkubiny przychodziła policja i pytała o niego. - Ona się bała. Nawet drzwi nie otworzyła. Mówiła, że nie mieszkam tam i że mnie nie zna. Zła była, wstydziła się. Teraz już nie żyje - tłumaczył.

Sędzia Maria Tarka dała jeszcze jedną szansę Krzysztofowi J. Odsiadkę w mysłowickim areszcie za przywłaszczenie dokumentów kończy 31 marca. W ciągu 7 dni po wyjściu na wolność musi stawić się u kuratora. Jak najszybciej musi też zacząć płacić synowi alimenty i naprawiać wyrządzone szkody. W sumie chodzi o 2000 zł. - J. musi wykazać, że poważnie traktuje sytuację, w której się znajduje. W przeciwnym wypadku kara więzienia może zostać odwieszona - mówiła sędzia Maria Tarka.

Krzysztof Jasiński z Jaworzna ma nadzieję, że to koniec jego udręki. Raz przeprowadzono go przez osiedle w kajdankach. Tłumaczył się z tego rodzinie i sąsiadom. Wyjaśniał, że nie ma dzieci z nieprawego łoża i że nie zalega z alimentami. Jedni uwierzyli, inni się śmiali i podejrzewali o przestępstwo.

- Usłyszałem przeprosiny. Dostanę pismo, które wszystko wyjaśni. Jakby znowu się mnie ktoś czepiał, mogę je pokazać i wszystko będzie jasne. To wystarczy. Niczego więcej nie chcę - mówi Jasiński.

- Jest nam przykro. To była biurowa pomyłka. Najpierw błąd popełnili policjanci z komendy wojewódzkiej, potem powielił go nasz pracownik - wyjaśniała wczoraj sędzia Joanna Sienkiewicz-Bitka, wiceprezes SR w Katowicach.

Grażyna Nowak-Szulejewska, dyrektor Biura Krajowego Rejestru Karnego przy Ministerstwie Sprawiedliwości

W Krajowym Rejestrze Karnym znajdują się dane osobowe skazanych za przestępstwa, tymczasowo aresztowanych lub poszukiwanych listem gończym oraz nieletnich z poprawczaka i placówek wychowawczych. Pozwalają na jednoznaczne ustalenie tożsamości danej osoby, gdyż są to: imię nazwisko, imiona rodziców, data i miejsce urodzenia oraz numer PESEL. Dane z całej Polski przesyłane są elektronicznie. Na odpowiedź czy dana osoba figuruje w KRK czeka się ok. 2 dni. Do systemu KRK podłączone są wszystkie prokuratury i sądy okręgowe oraz niektóre sądy rejonowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poszukiwany przez prokuraturę "alimenciarz" odnalazł się... w mysłowickim areszcie - Mysłowice Nasze Miasto

Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto