MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Oszuści naciągnęli kilkanaście rodzin

Krzysztof P. Bąk
Helena Gasz nie chciała kredytu, a i tak musi spłacać raty. Krzysztof Bąk
Helena Gasz nie chciała kredytu, a i tak musi spłacać raty. Krzysztof Bąk
Michał i Joanna Wiejak są młodym małżeństwem. Razem z czternastomiesięczną córką Amelią mieszkają w jednym z wieżowców przy ul. Boliny. Stolarka okienna wymaga remontu.

Michał i Joanna Wiejak są młodym małżeństwem. Razem z czternastomiesięczną córką Amelią mieszkają w jednym z wieżowców przy ul. Boliny. Stolarka okienna wymaga remontu. Niektóre okienne skrzydła nie domykają się, jedna szyba jest pęknięta. Wiejakowie postanowili je wymienić. W lutym tego roku w ich drzwiach stanął Grzegorz Gielsa, właściciel firmy "Uni-Mont" z Dąbrowy Górniczej. Początkowo nie skorzystali z jego oferty. Jednak gdy pojawił się kilkanaście dni później, postanowili podpisać z nim umowę i zlecić montaż trzech okien - balkonowego, kuchennego i w mniejszym pokoju. Pani Joanna przebywa na urlopie wychowawczym, jej mąż pracuje na poczcie. Zaprezentowana przez Gielsę możliwości rozłożenia należności na raty była im bardzo na rękę. Podpisali również umowę kredytową.

- Właściciel przyszedł z jednym pracownikiem. Od początku mówili, że mają dużo zleceń i okna mogą zamontować dopiero w maju. Mieliśmy się skontaktować telefonicznie - opowiada Michał Wiejak.

Do tej pory zapłacili już cztery wynoszące po 340 zł raty, a nowych okien im nie zamontowano. Niepokoić zaczęli się już pod koniec kwietnia, gdy pod podanym numerem odzywała się automatyczna sekretarka, a komórka Gielzy była wyłączona.

W końcu postanowili zgłosić sprawę na policji. Okazało się, że oszukanych przez "Uni-Mont" jest więcej.

- Do tej pory zgłosiło się dziewięć oszukanych osób - informuje nadkom. Dariusz Mendrela, rzecznik prasowy mysłowickiej policji.

W tym gronie jest Halina Gasz z mężem. W ich mieszkaniu w dzielnicy Bończyk również pojawił się Gielza.

- Był elegancko ubrany, miał białą koszulę z krawatem, neseser. Wyglądał bardzo wiarygodnie - opowiada kobieta.

Kredyt nie interesował Gaszów. Chcieli zapłacić gotówką, więc podpisali tylko zlecenie wykonania usługi. Oni również mieli czekać do końca maja. Po dwóch tygodniach jednak listonosz przyniósł do domu umowę kredytową i druczki przelewów, by spłacać raty.

- Ktoś sfałszował podpis męża pod umową kredytową - twierdzi Halina Gasz. Na dowód pokazuje zlecenie montażu okien podpisane przez niego. Obydwa podpisy znacznie się różnią.

- Gdy zadzwoniliśmy, pracownicy "Uni-Montu" powiedzieli, żeby się nie denerwować i po skończeniu pracy dogadamy się - dodaje zdenerwowana kobieta.

Gaszowie nie zapłacili jeszcze ani jednej raty. Pisemnie poinformowali bank, że nie zamierzają spłacać kredytu, którego nie zaciągali. Mimo to, bank przysyła monity i domaga się zwrotu pieniędzy, które trafiły do kieszeni nieuczciwych przedsiębiorców. Kredytu udzielał częstochowski oddział Invest Banku, a właściwie osobna firma Invest Kredyt, której właścicielem jest bank. Dopiero dwa miesiące temu włączono ją w strukturę banku.

- Takimi kredytami zajmuje się komórka kredytu ratalnego. Oni podpisują umowę ze sklepami, czy firmami oferującymi artykuły gospodarstwa domowego albo okna. Te sklepy mają kompetencje do podpisywania umów kredytowych - informuje Robert Turek, dyrektor oddziału Invest Banku w Częstochowie.

Po informacje na ten temat odsyła do Ireny Sabat pracującej w komórce kredytu ratalnego. Sabat potwierdza, że "Uni-Mont" współpracował z jej bankiem. I wszystko było w porządku.

- Przez prawie półtora roku - mówi.

Więcej informacji nie udzieli, gdyż nie jest do tego upoważniona. Prosi, by kontaktować się z rzeczniczką warszawskiej centrali banku.

- Na pewno to jest problem dla nas, ponieważ jest to problem naszych klientów - mówi Barbara Zdanowicz, rzecznik prasowa Invest Banku. Jednak potrzebuje czasu, by zbadać sprawę i zająć konkretne stanowisko.

Poszkodowani mysłowiczanie nie są jedynymi oszukanymi przez "Uni-Mont". Dwie osoby zgłosiły się do Prokuratury Rejonowej w Bytomiu. Policjanci nie wykluczają, że oszuści mogli działać w innych miastach Górnego Śląska. Tym bardziej, że na prawie każdym mysłowickim osiedlu jest przynajmniej jedna oszukana osoba.

W oddziale częstochowskim banku DZ udało się dowiedzieć, że na anulowanie kredytu szansę mają tylko ci, których podpisy zostały podrobione. Jednak gdy Gaszowie złożyli reklamację, bank jej nie uznał. "Nie ma możliwości anulowania umowy kredytowej". Zgodnie z punktem 29 umowy kredytowej oświadczenie o odstąpieniu od umowy powinno być złożone w oddziale banku na piśmie w terminie 10 dni od dnia zawarcia umowy" - napisano w piśmie z banku do Gaszów. To, że ich podpis sfałszowano nie ma żadnego znaczenia dla bankowców. Tym, którzy osobiście podpisali zgodę na kredyt, bankowcy radzą, by o pieniądze ścigać właściciela "Uni-Montu". Ale Grzegorz Gielsa przepadł jak kamień w wodę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gadżety i ceny oficjalnego sklepu Euro 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto