Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie mogą nawet bezpiecznie iść po chleb. Tu brakuje chodników

Olga Krzyżyk
Tu powinien być chodnik i to już od dawna. Mieszkańcy, którzy żyją przy granicy z Katowicami chcą, aby przy ulicy Katowickiej powstał chodnik. W miejskim urzędzie od lat jednak słyszą, że nie ma na to pieniędzy. Do Mysłowic idą wąskim przejściem przy barierkach.

Nie mogą nawet bezpiecznie iść po chleb. Tu brakuje chodników
Tutaj diabeł mówi dobranoc. Tak mówią sami mieszkańcy o terenie przy ulicy Katowickiej, gdzie przebiega granica między Mysłowicami a Katowicami. Tam tuż przy tablicy „Mysłowice zapraszają” mieszka niewielu ludzi. Głównie młodych par z dziećmi i seniorów. Terytorialnie przynależą do Katowic, jednak kościół, szkołę i cmentarz mają w Mysłowicach. Tu jednak pojawia się problem. Przy ulicy Katowickiej w Mysłowicach nie ma bowiem chodnika.

Mieszkańcy , którzy chcą pójść choćby do Auchana w Mysłowicach, muszą iść fragmentem leśnej ścieżki tuż za barierkami drogi, następnie starym mostem nad Boliną. Dopiero za mostem zaczyna się wąski chodnik, który jednak ma tylko parę metrów. Później droga się urywa. Pozostaje jedynie iść wzdłuż barierek i drogi. A to jest niebezpieczne.

­

- Od 2012 roku piszę do miejskiego urzędu o budowę chodnika. Zawsze jednak brakuje na to pieniędzy - mówi Danuta Stryczek, która w imieniu mieszkańców przygranicznego terenu stara się o budowę chodnika.

- Tu nie mieszkają bogaci ludzie. Jednak, by pójść do sklepu, który jest przecież tak blisko, trzeba jechać autobusem i kupić bilet. Gdy jedzie się tylko po chleb, to zapłacimy i za bilet, i za chleb. A tu mieszkają rodziny, dla których ważny jest każdy grosz. To niewyobrażalne, by w XXI wieku ludzie nie mogli się doprosić chodnika - dodaje.

Wzdłuż ulicy Katowickiej ludzie sami wydeptali ścieżkę. Codziennie przechodzą tędy pracownicy pobliskich zakładów, dzieci i całe rodziny, które idą na zakupy. Najgorzej jest wieczorem oraz jesienią i zimą. Deszcz zamienia ziemię w błoto, z kolei zimą pługi zostawiają przy krawędziach dróg pełno śliskiego śniegu. Nie da się wtedy czasem w ogóle przejść.

- Mieszkam tu przeszło 40 lat i nic tu się nie zmienia. A tragedii było już sporo. Moja sąsiadka na tej drodze straciła ojca, wujka, brata i córkę. Przecież teraz, gdy droga jest w trakcie przebudowy i powstaje tu rondo, czy nie można także zbudować chociaż fragmentu chodnika? - zastanawia się Danuta Stryczek.

Latem z kolei groźne są wichury. Przy Bolinie bowiem rośnie wiele drzew. Jest tu także dużo spróchniałych topoli, które przewracają się przy dużym wietrze. Nierzadko drzewa upadają na drogę i ścieżkę, którą przechodzą mieszkańcy.

- Środki na remont chodnika planujemy zabezpieczyć w projekcie budżetu na rok przyszły. Ostateczną decyzję, co do kształtu budżetu, podejmować będzie rada miasta - informuje Kamila Szal, rzecznik prasowy mysłowickiego magistratu.

Oznacza to, że pomimo starań pani Danuty chodnik w tym roku nie powstanie. Mieszkańcy przygranicznych kamienic będą musieli jeszcze jedną jesień i zimę ryzykować swoje życie idąc do najbliższego sklepu po chleb.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie mogą nawet bezpiecznie iść po chleb. Tu brakuje chodników - Mysłowice Nasze Miasto

Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto