- Po wyjaśnieniach biegłego jestem przekonany, że doszło do samookaleczenia - ocenia prokurator Piotr Wolny. - Podnoszona przez obronę sprawa omdlenia skończyła się upadkiem na twardą powierzchnię, które musiało spowodować guzy czy siniaki, a takich obrażeń nie było.
Prokurator pytał biegłego też o to, czy na podstawie zaschniętych plam krwi można określić czas i sposób zadania rany oraz umiejscowienie napastnika. Ten nie był w stanie odpowiedzieć. W tych kwestiach kilka miesięcy temu przed sądem wypowiedział się jednak biegły z zakresu mechanoskopii. - Potwierdził, że ranę zadano narzędziem ostrokończystym, ale sprawca stał naprzeciw oskarżonego. Osyra zeznał natomiast, iż doszło do zadania rany w wyniku szarpnięcia od tyłu - tłumaczy Wolny.
Postępowanie w tej sprawie toczy się już od 2006 r. Do napadu miało dojść trzy lata wcześniej. Osyra pełnił funkcję prezydenta, wyznaczonego po śmierci jego poprzednika do czasu uzupełniających wyborów. Jak twierdzi, nożownik zaskoczył go, kiedy wyszedł z restauracji. Sprawę nagłośniły media. Kilka tygodni później wygrał już wybory. Śledztwo umorzono. Temat wrócił, gdy skłócony z prezydentem były szef jego kancelarii, Marek H., zgłosił, że napad był sfingowany. Wraz z Osyrą zostali oskarżeni o składanie fałszywych zeznań. H. przyznał się do winy, podczas gdy prezydent nadal zaprzecza. - To był napad. Nie biorę nawet pod uwagę wyroku skazującego - utrzymuje Osyra.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?