Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mysłowice: Rynek odżył w wakacje na 17 dni. Urodzaju w lokalach jednak nie było

Monika Chruścińska
Co sobtę były imprezy, zabawy dla dzieci, wystawy, występy teatrów
Co sobtę były imprezy, zabawy dla dzieci, wystawy, występy teatrów arc
Wystawy, koncerty, zabawy, występy teatrów, kino letnie. Choć co tydzień rynek na jeden dzień zamieniał się w kulturalne centrum miasta, w ogródkach lokali lato niekoniecznie było urodzajne. Za to swoje oblicze odmieni kilka kamienic. W remoncie jest już prywatny zabytek, kolejny odnowi miasto - pisze Monika Chruścińska.

Ponad trzy miesiące, 17 wydarzeń w jednym miejscu. Projekt "Ożywianie rynku" - bo o nim mowa - był pewnym eksperymentem. Wywołał wiele skrajnych emocji. Wiele osób zgodziło się jednak z nami co do tego, że warto było wyjść z różnymi dziedzinami sztuki i kultury na starówkę.

- Imprezy spotykały się z różnym oddźwiękiem - przyznaje wicedyrektor Mysłowickiego Ośrodka Kultury, Michał Skiba. - Trzeba jednak zaznaczyć, że przez całe te trzy miesiące organizowaliśmy je bez pieniędzy. Nie mieliśmy żadnych dotacji, wszystko własnym sumptem - zaznacza.

Na pierwszych imprezach pod chmurką starówka właściwie świeciła pustkami. Rozstawionych na scenie chórów i zespołów folklorystycznych słuchała raptem garstka przechodniów. Z czasem jednak ludzi było coraz więcej. - Największym zainteresowaniem cieszyło się chyba letnie kino, spektakle teatralne i występy zespołu tańca irlandzkiego Galway z Będzina - wymienia Skiba. - Poszliśmy nawet za ciosem i w październiku ruszą w MOK-u zajęcia tańca irlandzkiego - przypomina wicedyrektor.

Imprezy na Rynku w wakacje, czerwcu i trochę w maju odbywały się co sobotę, zwykle o godz. 17. Były wystawy, występy taneczne, tafla starówki gościła teatry Dytyramb i Dawka Śmiertelna. W serię imprez doskonale wpisał się też koncert urodzinowy znanego mysło-wickiego zespołu Negatyw.

Lokale przy Rynku na imprezach korzystały z różnym skutkiem. - Nawet, jeśli ludzie nie od razu rozsiadali się w ogródkach, to wpadali do środka na gałkę loda - opowiada właścicielka kawiarni "Biały Łabędź", Magdalena Czerniewska.
To nowy lokal na mapie starówki. Takiego miejsca tu brakowało, przyznają mysłowiczanie. - Wokół tylko same pizzerie i puby, a tu można usiąść i zjeść deser, napić się kawy, słuchając przy tym dobrej muzyki - chwali Zofia Garnecka, mieszkanka starówki. - Charakter kawiarni idealnie pasuje do Rynku.

Mimo to z klientami jest różnie. - Kiedy jest ładna pogoda na Rynek przyciąga ludzi fontanna - zauważa Czerniewska. Na naprawę czekała aż dwa lata. Na starówce pojawiły się także dwie kamery i robotnicy remontujący kamienice. Nie doczekaliśmy się za to obiecywanych już od blisko roku jarmarków. - To szkoda, bo lato skończy się, imprez nie będzie i ludzie znowu przestaną tu przechodzić. A jarmarki mogłyby być atrakcją też jesienią - żałuje pani Zofia.

Jakie są Wasze pomysły na rynek jesienią? Piszcie w komentarzach!

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto