Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mysłowice. Prokuratura nie rozpoczęła jeszcze śledztwa w sprawie dyrektor Domu Dziecka. "Boję się, że kontrola nie będzie obiektywna"

Kacper Jurkiewicz
Kacper Jurkiewicz
Dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach została odsunięta od pracy, gdy prezydent otrzymał informacje, że od lat znęcała się wraz z psycholog nad dziećmi. 

Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuń zdjęcia w prawo - wciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach została odsunięta od pracy, gdy prezydent otrzymał informacje, że od lat znęcała się wraz z psycholog nad dziećmi. Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuń zdjęcia w prawo - wciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE UM Mysłowice
Prezydent Mysłowic odsunął od pracy Krystynę Wolwiak, dyrektor Domu Dziecka im. św. Ojca Pio w Mysłowicach. Dotarły do niego informacje, że pani dyrektor i psycholog miały znęcać się psychicznie nad dziećmi. Prokuratura jeszcze nie wszczęła śledztwa w tej sprawie. Dyrektor obawia się nieobiektywnej kontroli i przyznaje, że nakładała kary na dzieci, które źle się zachowywały. - Zawieszono mnie, a teraz szuka się na mnie kwitów - mówi w rozmowie z DZ.

Czy w Domu Dziecka w Mysłowicach znęcano się nad wychowankami? Sprawę zbada prokurator

Prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz ogłosił, że odsunął od pełnienia funkcji wieloletnią dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach przy ul. Żeromskiego. Krystyna Wolwiak pracowała w placówce od 21 lat. Jak informował prezydent, dyrektorka wraz z panią psycholog miała znęcać się psychicznie i dręczyć dzieci z placówki.

- Na policję nie wpłynęło żadne zawiadomienie w tej sprawie - mówi Dziennikowi Zachodniemu Damian Sokołowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Mysłowicach.

Prezydent Wójtowicz złożył już doniesienie do prokuratury. Sprawa jednak jeszcze nie ruszyła.

- Na razie jest za wcześnie, żeby coś na ten temat powiedzieć. Sprawa musi zostać zarejestrowana, potem przydzielony zostanie do niej prokurator, który wszcznie śledztwo i zleci czynności policji - przekazała nam Marta Bińkowska, zastępca prokuratora rejonowego z Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach.

Nie przeocz

Dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach przyznaje, że nakładała kary na dzieci

Dyrektorem Domu Dziecka im. św. Ojca Pio była Krystyna Wolwiak, którą nagle odsunięto od pracy.

- Nie usłyszałam żadnych zarzutów. Zostałam zawieszona przez prezydenta w czynnościach służbowych na miesiąc. Pracodawca dostał informacje o możliwym znęcaniu się nad wychowankami. Nie wskazano żadnych konkretów. Zawieszono mnie, a teraz szuka się na mnie kwitów - powiedziała nam Krystyna Wolwiak.

Dyrektorka przyznaje, że karała wychowanków za ich złe wychowanie. Zdarzało się, że dzieci zamiast spać, oglądały filmy na telefonach, zużywając internet, który później trzeba było dokupić, by mogły się uczyć zdalnie. Dzieci często miały też nie chcieć wstawać, żeby brać udział w nauce zdalnej.

- Jeśli jest się zdroworozsądkowym, to czy można wychować dziecko bez postawienia granicy? Czy wyjęcie w takiej sytuacji karty do internetu z nośnika jest zasadne czy nie? Czy domaganie się, żeby ktoś wstał z łózka i brał udział udział w lekcjach online to zbrodnia? Jeśli ktoś ma złe oceny, ukradł coś w Biedronce lub Kauflandzie, to proszę nie oczekiwać, że ja lub pani psycholog go pochwalimy - mówi dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach.

Zdarzały się też sytuacje, że dzieci zamiast wrócić po szkole do placówki, po szkole gdzieś wychodziły. Dyrekcja obawiała się, że w dobie pandemii to ryzykowne, dlatego ograniczała im wyjścia. Jak wyjaśnia w rozmowie z DZ, w domu dziecka przebywają dzieci z grupy wyższego ryzyka, na które trzeba uważać. Podkreśla, że jest osobą wymagającą, ale jest dumna ze swoich wychowanków, bo wielu z nich potrafi dobrze się zachować.

Psycholog, która również została odsunięta od pracy zaprzecza, żeby dzieci dostawały kary np. za nie zjedzenie zupy. Dzieci miały pomniejszane kieszonkowe, co jest zgodne z regulaminem. Każdy dostawał jednak podstawową kwotę kieszonkowego.

- Pracuje tutaj prawie 4 lata. Wszystkie rodzeństwa były razem. Jedynie jedno rodzeństwo zostało rozdzielone przez sąd i trafiło do różnych rodzin zastępczych – twierdzi psycholog.

Dyrektorka odniosła się też do sprawy mobbingu i złego traktowania pracowników.

- Proszę mi wierzyć, że jestem osobą zdroworozsądkową. Który dyrektor będzie pozbywał się dobrych pracowników? Żaden. Ja wiem, czym jest mobbing. Jeśli jestem niezadowolona z czyjejś pracy, to ta osoba dostaje reprymendę. To nie jest nękanie - twierdzi dyrektor.

Problemy z personelem i dyrekcją zaczęły się tu 2 lata temu

Krystyna Wolwiak twierdzi, że od dwóch lat mierzy się z problemami ze strony jednej z byłych pracownic. Kobieta dostała kiedyś roczną umowę o pracę, ale większość czasu spędziła na zwolnieniu lekarskim.

- W pewnym momencie zauważyłam dziwne zachowania wychowanków. Jeden z nich zapytał mnie, co ja jeszcze tu w pracy robię, bo miałam wylecieć. Doszłam po nitce do kłębka i zrozumiałam, co się dzieje. Dowiedziałam się od pracowników, że na mój temat wśród załogi rozgłasza się negatywne informacje - opowiada nam.

W Domu Dziecka zorganizowano wtedy spotkanie, na którym dyrekcja mówiła, że rozpowszechnianie takich nieprawdziwych informacji jest karalne. Teraz żałuje, że tego nie zgłosiła.

- Największe zamieszanie wokół dziecka robi osoba, która nieprofesjonalnie podchodziła do pracy. Jej działania spowodowały, że została oskarżona o pobicie dziecka kijem od szczotki. To była bzdura i nieprawda. Przeszliśmy dwa lata temu poważną kontrolę, dzieci były przesłuchiwane. Prawda się wtedy obroniła. Broniliśmy swojego i jej dobrego imienia, a ona teraz chodzi i mąci - mówi z żalem Krystyna Wolwiak.

Psycholog potwierdza, że kobieta część pracy spędziła na zwolnieniu lekarskim. Miała obiecywać dzieciom, że „cioci Krysi” nie będzie już w kwietniu.

- Ta pani sprowokowała trudnego chłopaka do pyskówki. A później jej córka go straszyła, że brat i ojciec coś mu zrobią, jeśli będzie denerwował mamę - opowiada nam i twierdzi, że widziała SMSa z groźbą.

Obie kobiety twierdzą, że była pracownica chce zająć posadę dyrektorki Domu Dziecka, a sama znęcała się i źle zachowywała się wobec dzieci.

Psycholog: zmuszono mnie, bym wzięła urlop. Ktoś czyha na nasze stołki

Psycholog, którą odsunięto od pracy, sama nie rozumie, dlaczego podjęto taką decyzję. Jak mówi, nikt nie wskazał, co złego robiła.

- Oficjalnie jestem na urlopie. Pan prezydent nie odwołał mnie w żaden sposób z żadnymi dokumentami, tylko kazał opuścić placówkę ze względu na niepokojące sygnały. Ani ja, ani pani dyrektor nie miałyśmy możliwości rozmowy, zadania pytań. Wygląda na to, że prezydent przeprowadził śledztwo, wszczął postępowanie i sam wydał wyrok. Odczuwam, że w moim przypadku chodzi o stanowisko. Jestem po konsultacji z prawnikiem i dowiedziałam się, że to było nieprawne działanie, bo prezydent nie jest moim pracodawcą i nie powinien mnie zmuszać, żebym poszła na urlop – mówi nam psycholog z Domu Dziecka w Mysłowicach.

Psycholog miała problemy z jednym z wychowanków. On i trójka jego rodzeństwa trafili do Domu Dziecka w Mysłowicach. Dwie siostry trafiły i do dziś przebywają w jednej rodzinie zastępczej, on i brat trafili do drugiej (to jedyny przykład rozdzielenia przez sąd rodzeństwa, o którym wspominała psycholog). Ta rodzina nie dawała sobie jednak z chłopcami rady i zrezygnowali z bycia rodziną zastępczą. Psycholog pochwaliła chłopaka za to, że dba o swój wygląd i poklepała go po ramieniu.

- Pochwaliłam go, że dba o tężyznę i wizerunek. Po jakimś czasie dowiedziałam się od innych wychowawców, że wychowanek opowiada, że go molestuje seksualnie i powinnam płacić za to, że mogę go dotykać. Zgłosiłam się w tej sprawie na policję – powiedziała psycholog. – Kuriozalne jest to, że ojciec tego chłopaka, gdy przebywał w zakładzie karnym, wysłał list z podziękowaniem na rzecz Domu Dziecka i wyróżnił mnie za opiekę nad dziećmi – dodaje.

Mysłowicka policja potwierdziła nam, że taka sprawa miała miejsce.

- Złożono takie zawiadomienie. Materiały zostały przekazane do Sądu w Mysłowicach do wydziału ds. rodzinnych i nieletnich. Nie mam więcej informacji w tej sprawie - przekazuje starszy sierżant Damian Sokołowski z KMP w Mysłowicach.

W Domu Dziecka urzędnicy przeprowadzą teraz kontrolę

W Domu Dziecka w Mysłowicach rozpoczęła się kontrola.

- Trwa kontrola przeprowadzana przez pracowników Urzędu Miasta. Na razie jest za wcześnie na wyciągnięcie wniosków. Wczoraj prezydent złożył zawiadomienie do prokuratury - mówi Anna Górny, rzecznik Urzędu Miasta w Mysłowicach.

Dyrektor Domu Dziecka mówi, że Dariusz Wójtowicz jeszcze jako radny odwiedzał Dom Dziecka i wcześniej nie dostrzegł żadnych nieprawidłowości. Jak podkreśla, przez 21 lat nie miała w placówce wypadku śmiertelnego, zespół zajmował się też dziećmi poważnie chorymi i wszystko było w porządku.

- Obawiam się, że nie będzie obiektywizmu w tej kontroli. To są służby podległe prezydentowi. Jeśli miał zastępcę na moje stanowisko, to mógł powiedzieć, że jest z mojej pracy niezadowolony i oczekuje, żebym przeszła na emeryturę, bo za parę dni kończę 60 lat - powiedziała Krystyna Wolwiak.

Dyrekcja twierdzi, że wylał się na nią ogromny hejt, jednak nie wszyscy wychowankowie, którzy opuścili Dom Dziecka, źle się o niej wypowiadają.

- Nie rozumiem, dlaczego te niektóre osoby czują się pokrzywdzone. W porządku, przyjmuję to. Nie rozumiem, czemu skoro im było tak źle, to po opuszczeniu placówki nigdzie tego nie zgłosili? Teraz nagle odzywają się po kilku latach? Może to jakaś zmowa - dodaje.

Psycholog też nie rozumie tej sytuacji. Opowiada o przypadku, który może świadczyć, że wcale nie dochodziło tam do terroru wśród wychowanków.

- Skoro przez tyle lat działo się tutaj tak źle, to co w Domu Dziecka robi wychowanek, który ma 20 lat? W tym roku mógł otrzymać wyremontowane nowe mieszkania z zasobów komunalnych, ale odmówił, bo chciał na razie zostać w Domu Dziecka. Ktoś ucieka z piekła, a nie odmawia nowego mieszkania - wskazuje pani psycholog.

Obecnie funkcja dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach jest pełniona przez zastępcę dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Mysłowicach.

Zobacz koniecznie

Musisz to wiedzieć

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto