Mysłowice: pieniądze z elektrowni dla Dziećkowic. Tauron nie chce płacić już za składowisko

Mysłowice: pieniądze z elektrowni dla Dziećkowic Dziećkowice to jedna ze skrajnych dzielnic miasta. Najbardziej wysunięta na południe i wschód. Od pozostałych dzieli ją duży las, a łączy ulica Długa.

Ile dokładnie lat wielkie zakłady przemysłowe składują tu swoje odpady, nikt już dokładnie nie pamięta. Na pewno zaczęło się to w czasach, gdy gen. Jerzy Ziętek był szefem Wojewódzkiej Rady Narodowej, a Edward Gierek piastował jeszcze funkcję pierwszego sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w naszym województwie. To właśnie wtedy, jak wspominają mieszkańcy, zdecydowali o likwidacji zbiornika wodnego pomiędzy Dziećkowicami a Brzezinką i przeznaczyli je właśnie na składowisko. Najpierw dla kopalni, a potem elektrowni.

Przez lata powstały w czasie wytwarzania prądu żużel składała tu stojąca po sąsiedzku Elektrownia Jaworzno III, należąca dziś do Tauronu Wytwarzanie. W zamian przekazywała rocznie na rzecz dzielnicy 110 tys. zł. Pieniądze najpierw trafiały do budżetu miasta, ale na co zostaną wydane, decydowała tutejsza Rada Osiedla. Mogły bowiem zostać wykorzystane tylko na potrzeby dzielnicy.

- Finansujemy z nich m.in. organizację corocznego festy-nu, dotujemy Ochotniczą Straż Pożarną, szkołę i przedszkole, finansujemy badania profilaktyczne dla mieszkańców - wylicza Zenon Kramarczyk, przewodniczący zarządu Rady Osiedla Dziećkowice.

Dziś jednak elektrownia nie wykorzystuje już zbiornika tak jak kiedyś. Kilka lat temu uruchomiła nowe składowisko żużla, już na własnym terenie. Mimo to pieniądze dla Dziećkowic regularnie wypłacała. Aż do teraz. - W tym roku pieniądze nie wpłynęły. Niewykluczone, że elektrownia z czasem będzie chciała wycofać się z wypłacania odszkodowania dzielnicy - obawia się Kramarczyk. A lista potrzeb w dzielnicy, jak przyznaje, jest długa.

- Mamy problem z niepublicznym ośrodkiem zdrowia, to jedyna przychodnią w dzielnicy, ale część budynku, który wynajmuje od MZGK, została przeznaczona w 2015 roku do wyburzenia. Teraz szukamy nowych możliwości, aby ją tu zatrzymać. Mieliśmy część pieniędzy przekazać na nową ekspertyzę, ale teraz wszystko stanęło w miejscu - opowiada pan Zenon.

Urzędnicy zapewniają, że negocjacje w sprawie wypłaty pieniędzy dla dzielnicy cały czas trwają. - W czerwcu realizacja umowy zawartej w 2003 roku między miastem a elektrownią została zawieszona i zostaliśmy poproszeni o udokumentowanie wydatkowania otrzymywanych dotychczas pieniędzy. Pełny wykaz wysłany został w sierpniu - mówi Kamila Szal z mysłowickiego magistratu. Jakie są szanse na wypłacenie pieniędzy dla dziećkowiczan?

- Rozmowy cały czas trwają. Elektrownia powołuje się na nowe ekspertyzy, z których wynika, że ze strony składowiska nic już dziećkowiczanom nie zagraża. Szkoda, że nie rozmawiała z nami na ten temat na początku roku - ubolewa Edward Lasok. - Liczę, że lada dzień wyjaśnimy sprawę. Musimy zamknąć rok budżetowy - przypomina.

I jak podkreśla, ma nadzieję, że Tauron zechce choć część tegorocznej kwoty miastu wypłacić. A jak będzie w kolejnych latach? - Trudno powiedzieć - przyznaje prezydent.