Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mysłowice: Pacjent po wypadku czekał długo na pomoc w Szpitalu. Nie pomogły prośby

Kacper Jurkiewicz
Kacper Jurkiewicz
Szpital nr 2 w Mysłowicach
Szpital nr 2 w Mysłowicach KJ
Mężczyzna po wypadku z odłamkiem w oku udał się do Szpitala nr 2 w Mysłowicach. Tam mimo bólu musiał czekać na swoją kolej. Pomoc otrzymał, ale po długim czasie. O sprawie poinformowała nas nasza Czytelniczka.

Mężczyzna uległ wypadkowi w czwartek rano podczas prac z wymiennikami ciepła w jednym z mysłowickich bloków. Jego kolega spawał dziurawą rurę. Gdy ciśnienie wody było wysokie odprysk wystrzelił i trafił poszkodowanego w oczy. Jedno oko ucierpiało bardziej, gdyż znalazł się w nim odłamek.

Poszkodowany przemył oczy, ale nic to nie dało. Bardzo go bolały. Wraz z dwoma kobietami udał się do Szpitala nr 2 w Mysłowicach. Tam około godz. 11.30 trafił na izbę przyjęć.

- W rejestracji usłyszeliśmy, że mimo, że jest to pacjent z wypadku, to nie można go już zarejestrować. To lekarz miał zdecydować, czy zostanie przyjęty - mówi nam nasza Czytelniczka.

Lekarz przyjmował dopiero od godz. 12. Było już tam kilku pacjentów. Gdy lekarz przyszedł, jedna z kobiet poszła wyjaśnić sytuacje. Mimo że mężczyzna cierpiał, musieli czekać w kolejce. W rejestracji otrzymali numer 15.

Rozpoczęły się kwalifikacje, czytano numerki i pacjenci wchodzili do gabinetu. Na nic nie zdały się prośby, by przyjąć mężczyznę z bólem oka. W końcu po dłuższym czasie pojawiła się pielęgniarka, która zakropiła mu oko i kazała czekać.

Kobiety oraz pozostali pacjenci byli zbulwersowani całą tą sytuacją. Jak twierdzi Czytelniczka, personel szpitala ocenili kolejność nawet nie widząc poszkodowanego pacjenta. Lekarka sklasyfikowała go bez żadnych oględzin.

- Kolegę oko bolało cały czas. W końcu zostaliśmy przyjęci. Czekaliśmy około 1,5 godziny, a on cierpiał. A co gdyby stało się najgorsze? - mówi Czytelniczka.

Lekarz przyjął pacjenta z odłamkiem w oku. Otrzymał pomoc oraz receptę. Niestety trwało to bardzo długo, a prośba o nagłą pomoc na nic się nie zdała.

Zapytaliśmy rzecznika szpitala, o zaistniałą sytuację. Czy nie ma nikogo, kto reaguje w takich nagłych sytuacjach?

- To personel medyczny decyduje o kolejności przyjęć. Skoro lekarz ocenił, że mężczyzna nie potrzebuje nagłej pomocy, tak musiało być. Z doświadczenia wiem, że 1,5 godziny oczekiwania na izbie przyjęć to nie jest zły czas - mówi Bartłomiej Wnuk, rzecznik Szpitala nr 2 im. dr Tadeusza Boczonia.

Problemy na izbach przyjęć w różnych miastach trwają. Co trochę słyszymy o różnych tragediach. Na szczęście tym razem jej uniknięto. Warto wiedzieć jednak to, że nie zawsze w razie potrzeby możemy liczyć na szybką pomoc.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto