Mysłowice: Koksiaki na mróz. W noclegowni brakuje ciepłych ubrań. Pomóż

Noclegownia pęka w szwach. Mroźną noc z poniedziałku na wtorek przy Strażackiej 9 spędziło 58 mężczyzn. Przez sąsiadującą ogrzewalnię dziennie przewija się kolejnych 20 bezdomnych. W sumie jest tu ponad 78 mężczyzn, w wieku od 20 do około 80 lat. Jednych przywiozła straż miejska, innych pracownicy socjalni. Do noclegowni kierowani są także lokatorzy, którzy z powodu awarii pieca czy braku opału, nie mogą zostać w swoich domach. Tutaj mogą liczyć na schronienie, ciepły posiłek, gorącą herbatę, czystą odzież i środki czystości.

- Jesteśmy dobrze przygotowani na przyjmowanie bezdomnych - zapewnia kierownik noclegowni i ogrzewalni, Wojciech Kurbiel. - Dodatkowe materace rozkładamy w świetlicy. Miejsca nie zabraknie dla nikogo. W sezonie 1994/95 pomieściliśmy nawet 74 osoby. Swoje niepotrzebne koce i pościel przekazało nam hospicjum "Cordis". Trochę gorzej jest z odzieżą - mówi Kurbiel. Potrzebne są zwłaszcza kurtki, ciepłe swetry i obuwie. Przynosić je można codziennie, właściwie przez całą dobę. - Przyjmujemy wszystko - zaznacza kierownik.

Po latach na przystanki wróciły też koksiaki. Po raz pierwszy pojawiły się w środę, 1 lutego. Jest ich dziewięć, na najbardziej obleganych przystankach. Najwięcej, bo sześć wolnostojących pieców przypominających żeliwne kosze, w których pali się koks, stanęło w Śródmieściu i na Starówce. Po dwa są na przystankach Brzezinka Centrum (ul. Brzezińska) i Brzęczkowice Szkoła (ul. gen. Ziętka). - Będą rozstawiane od godz. 5 rano do godz. 21-22, tak długo, jak będzie utrzymywał się mróz poniżej minus 10 stopni - zapowiada Kamila Szal z Urzędu Miasta.

Dobra wiadomość jest taka, że mróz przegonił z naszych osiedli chuliganów i wandali.

- Notujemy mniej tego typu wykroczeń - potwierdza Andrzej Lubina ze Straży Miejskiej. Gorzej jest z pijanymi. Tych strażnicy ciągle muszą odwozić: do izby wytrzeźwień, do domów i noclegowni.