Mysłowice: Będą wiatraki w Dziećkowicach Przedstawiciele krakowskiej firmy o utworzeniu w Dziećkowicach małej farmy wiatrowej rozmawiali z mieszkańcami dzielnicy 10 października. Wiatraki widzieliby po drugiej stronie autostrady A4. Miałyby 120 metrów wysokości, a ich łopaty zasięg 56-60 metrów. To zdaniem inwestora najlepsza i jednocześnie neutralna lokalizacja dla dziećkowiczan, którzy najbardziej obawiają się szumu wytwarzanego przez kolosy. Sąsiedztwo A4 będzie tylko tłumić hałas. I natężenie dźwięku przy budynkach położonych najbliżej farmy - zdaniem inwestora - nie przekroczy 40 decybeli, co oznacza, że będzie nawet niższe od tego docierającego z autostrady.
Jeśli jednak nawet uda się przekonać do turbin mieszkańców, zgodzić się muszą jeszcze władze miasta i właściciele działek, na których firma chce postawić wiatraki. Inwestycja nie ruszy też, jeśli np. monitoring ornitologiczny wykaże jej zły wpływ na środowisko ptaków.
- Przeprowadzenie komplektu badań środowiskowych i uzyskanie samych pozwoleń może potrwać około dwóch lat. Do tego dochodzą jeszcze sprawy planistyczne, które leżą po stronie miasta - zapowiada Adam Królikowski z Green Power Development. Rada Miasta musiałaby zmienić zapisy studium uwarunkowań i miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla dzielnicy, w których jak na razie nie ma mowy o tego typu inwestycjach.
Wiatraki to dla miasta ok. 100 tys. złotych rocznie od turbiny
Za to inwestor kusi zyskami. Rocznie do budżetu miasta odprowadzałby 2 proc. wartości nieruchomości, które obecnie wynosiłyby ok. 70-100 tys. zł od jednej turbiny. Jest też do wynegocjowania opcja odpisywania przez firmę na rzecz dzielnicy 0,5 proc. od zarobionych rocznie pieniędzy.
Co na to mieszkańcy? - Wstępnie oceniam to jako szansę dla dzielnicy - przyznaje Zenon Kramarczyk, przewodniczący zarządu Rady Osiedla Dziećkowice. - Tym bardziej, że ten rok pokazał, iż jest problem z wyegzekwowaniem pieniędzy z Elektrowni Jaworzno za stare składowanie odpadów.
Jak długo wielkie zakłady przemysłowe składują swoje odpady w Dziećkowicach, nikt już nie pamięta. Najpierw robiła to kopalnia, potem elektrownia.
W zamian za składowisko zakład każdego roku przekazuje do budżetu miasta ponad 100 tys. zł. To pieniądze, które mogą być wydane tylko na potrzeby dzielnicy. Dziećkowiczanie finansują z nich m.in. organizację corocznego festynu, dotują Ochotniczą Straż Pożarną, szkołę i przedszkole, finansują badania profilaktyczne dla mieszkańców.
- W tym roku pieniądze nie wpłynęły. Niewykluczone, że elektrownia z czasem będzie chciała wycofać się z wypłacania odszkodowania dzielnicy. Wtedy pieniądze z farmy wiatrowej Dziećkowicom by się przydały - zaznacza Kramarczyk. Jak jednak zaznacza, może być ciężko przekonać ludzi.
Co sądzicie o utworzeniu w Dziećkowicach farmy wiatrowej? Piszcie!
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?