- Utrzymanie kanalizacji deszczowej kosztuje - tłumaczy Piotr Oślizło, radny i pracownik MPWIK-u. - Spółka eksploatuje, modernizuje, usuwa awarie jej urządzeń. Do tego dochodzą jeszcze koszty związane z odprowadzaniem wody deszczowej - wymienia. Razem ze ściekami woda opadowa trafia kanalizacją ogólnospławną do oczyszczalni w Sosnowcu i Jaworznie. - Za odprowadzanie ścieków mysłowiczanie płacą, a na deszczówkę taryfy nie ma, mimo że spółka koszty z jej tytułu ponosi. Logika nakazuje, że płacić powinien ten, kto odprowadza deszczówkę do kanalizacji - wyjaśnia radny.
Koszty odbierania wód opadowych i utrzymania urządzeń kanalizacji deszczowej przez spółkę Oślizło szacuje rocznie na ok. 4 mln zł. - Na blisko 3 mln metrów sześciennych ścieków trafiających do oczyszczalni, 1/5 to deszczówka - wylicza.
Opłatą deszczową mieliby zostać objęci mysłowiccy przedsiębiorcy i zarządcy budynków mieszkalnych, poza właścicielami posesji jednorodzinnych. Pisma z prośbą o podanie liczby metrów kwadratowych powierzchni utwardzonych swoich nieruchomości już dostali. Ile zapłacimy za 1 m kw, MPWiK jeszcze nie ustalił. - Proponowane staw-ki najpóźniej do 15 grudnia powinny trafić do akceptacji prezydenta i w lutym stanąć na sesji - zapowiada Oślizło.
W Bytomiu przedsiębiorcy i mieszkańcy za ścieki opadowe płacą już od lutego. W Bielsku-Białej - od 1995. Tutaj opłaty wynoszą tyle samo, co za ścieki, a przy wyliczeniu stawek brane są pod uwagę m.in. powierzchnia dachów i średnia opadów z kilku lat.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
