Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Mysłowic: Gdy kard. August Hlond był jeszcze Gustkiem z Brzęczkowic

Monika Chruścińska
Siedzą od lewej: ks.Ignacy, matka i ks. August. Stoją: Klemens, ks. Antoni, Jan z żoną.
Siedzą od lewej: ks.Ignacy, matka i ks. August. Stoją: Klemens, ks. Antoni, Jan z żoną. fot. arc. S. Zimniak, Dusza wybrana, Warszawa 2003
Kto by pomyślał, że Gustek z pełnego dzieci domu Hlondów zostanie pierwszym biskupem katowickim, potem kardynałem i prymasem Polski? August Hlond na zawsze zachowa jak w Brzęczkowicach skromne wymagania co do swoich wygód. Zapamięta nauki matki o najważniejszej ludzkiej cnocie, pokorze. Dlatego jej syn, dostojnik kościelny, donasza stare sutanny i nosi tani, niklowy zegarek.

Janowi i Marii Hlondom urodziła się dwunastka dzieci. Czterech synów zostanie salezjanami. Wśród nich prymas, kompozytor, misjonarz i żołnierz. Piąty syn Jan wybierze medycynę, zajmie się chorymi wenerycznie. Cztery córki wyjdą za mąż. Trójka dzieci, w tym bliźnięta, wcześnie umiera. Ale na razie wszystkie trzeba wykarmić i ubrać. Bieda aż piszczy.

Ale dzieci Hlondów są bardzo bystre, chcą się uczyć. Kiedy wracają ze szkoły, matka każe im po kolei klęczeć w sieni. Muszą głośno odmawiać różaniec do czasu, aż zbiorą się wszyscy. Tak właśnie młodych Hlondów z końca XIX wieku, klęczących pokornie, zapamiętała ich mała sąsiadka, później benedyktynka Klara Sulisława Goy.

Siostra Klara opowiedziała też ks. Janowi Koniecznemu, badaczowi biografii Augusta Hlonda, o ojcu przyszłego prymasa. Miał ciężką rękę. Żadnych kolegów, rozrywek i gry w guziki po szkole. Ojciec nawet śledził synów, czy po lekcjach wracają prosto do domu. Dość często, jak pamiętała Klara, ojciec "potajemnie obserwował swych synów". Paulina, ósme z kolei dziecko Hlondów, tak po latach wspomina ojca: "Był człowiekiem prostym, dobrym i dbał o dobre wychowanie swych dzieci. Był jednak przy tym bardzo surowy. Za najmniejsze przewinienia karał bez litości."

Jan Hlond ma swoje zasady i zadziera z władzami. Nie chce kształcić dzieci, bo uważa, że to znaczy zniemczenie. A on jest Polakiem i tego nie ukrywa. Władze przenoszą go z miejsca na miejsce, żeby nabrał rozumu. Hlond wędruje po Górnym Śląsku z coraz większą rodziną i z zaciśniętymi zębami. Robota jest mu potrzebna; dzieci przybywa. W Brzęczkowicach, gdzie rodzą się najstarsi Ignacy i August, mają odziedziczony domek. Dzieci rodzą się też w Słupnej, Starym Chorzowie, Katowicach, Kosztowach, Brzezince. Ale to w Brzęczkowicach jest ich rodzinne gniazdo.

Ojciec przerywa naukę starszych synów w połowie gimnazjum; brakuje pieniędzy, rośnie złość Jana do Niemców. Jest przecież z Będzina, jego rodzina ma patriotyczną przeszłość. Miejscowy proboszcz ratuje sytuację. Podsuwa pomysł nauki chłopców we Włoszech, u salezjanów, całkowicie za darmo. I ojciec się zgadza. Do internatu we Włoszech trafia 14-letni Ignacy i młodszy o dwa lata August. Potem dwaj kolejni bracia, Antoni i Klemens. August jest w swoim żywiole; pożera książki, nauczył się biegle siedmiu języków. Jako 20-latek zdobywa doktorat z teologii i filozofii w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim. Do domu już nigdy nie wróci.

Jego siostra Paulina ujawniła pewną tajemnicę. Nawet kiedy August skończył wyższe studia, nie przyjechał do domu. Ojciec wysłał mu list z wyrzutami. August odpisał, ale rodzice tego listu nikomu nie pokazali. Matka płakała. Dopiero po latach wyznała, co było w liście. August napisał, że zawsze będzie czcił ojca i matkę, ale jego rodzina jest już tam, gdzie się poświęcił.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto