COVID-19 sparaliżował żorzanina. Kamil Kuczawski walczy o powrót do pełnej sprawności. Żeby zdobyć pieniądze na rehabilitację nagrał film
Przykład żorzanina, Kamila Kuczawskiego pokazuje, że koronawirus to nie przelewki. Podstępna choroba znienacka zaatakowała sprawnego do tej pory mężczyznę i wywróciła jego życie do góry nogami. - 9 listopada 2020 roku zmieniło się moje życie - mówi żorzanin.
To właśnie wtedy Kamil Kuczawski zachorował na COVID-19. Jego przypadek był jednym z blisko 22 tysięcy odnotowanych wówczas zakażeń, co wtedy stanowiło dobowy rekord zachorowań.
Wówczas ani pan Kamil, ani jego najbliżsi nie podejrzewali, że koronawirus wywoła takie spustoszenie w organizmie żorzanina. Już kolejnego dnia mężczyzna trafił na oddział covidowy, a choroba zaczęła przybierać na sile.
- Pojawiły się poważne powikłania dotyczące pracy jelit. Doszło do ostrego zakażenia Clostridium. Bakteria nie odpuszczała, kilkukrotny jej nawrót doprowadził do zakażenia gronkowcem, rozwinęła się sepsa - opisuje w sieci przebieg choroby żona pana Kamila, Anna.
Dopiero po około miesiącu, Kamil Kuczawski pokonał COVID-19. Wykonany test wreszcie okazał się negatywny. To nie oznaczało jednak końca, bo wirus zdążył w tym czasie mocno "narozrabiać" w ciele mężczyzny.
- Wtedy już doszło u niego do zapaści umiejętności motorycznych. Nie siadał, nie było mowy o samodzielnym wstaniu z łóżka, był tak słaby, że nie miał siły nawet na podniesienie butelki z wodą - wyjaśnia Anna Kuczawska.
Lekarze postawili diagnozę: ostra, przewlekła polineuropatia, skutkująca porażeniem nerwów obwodowych oraz paraliżem.
Dziś po wielu miesiącach walki z chorobą, w trakcie której życie żorzanina trzykrotnie było poważnie zagrożone i w ciągu której Kamil Kuczawski przez ponad pół roku nie widział się z rodziną, mężczyzna powoli wychodzi na prostą.
Nadal jednak walczy o powrót do pełnej sprawności. Wciąż jest zmuszony poruszać się na wózku inwalidzkim, a pokonywane w przeszłości przeszkody, obecnie są nie do pokonania.
Światełkiem w tunelu jest rehabilitacja. Ta jest jednak żmudna, wymaga ciężkiej pracy, a także sporych nakładów finansowych. Co więcej, u żorzanina jest to proces bardzo skomplikowany, okupiony ogromnym bólem i walką o każdy najmniejszy ruch.
W sieci od kilku miesięcy trwa założona przez żonę żorzanina zbiórka na rehabilitację męża. Mężczyzna wprawdzie mógłby czekać na rehabilitację z NFZ, jednak czas oczekiwania na miejsce to około półtorej roku. Brak rehabilitacji w tym czasie dla Kamila Kuczawskiego oznacza jedno: przykucie do wózka i trwałe kalectwo.
- Brak dalszej rehabilitacji skutkować będzie trwałym kalectwem, dlatego jedynym i ostatecznym rozwiązanie jest rehabilitacja prywatnam której najniższy koszt wynosi 3000 - 5000 złotych tygodniowo - mówi żona pana Kamila, dodając, że taki wydatek przekracza możliwości finansowe jej i męża.
W pomoc Kamilowi Kuczawskiemu zaangażował się między innymi Dawid Godziek. Pochodzący z Suszca k. Żor zawodnik światowej czołówki MTB oraz BMX dirt, a jednocześnie najbardziej utytułowany polski zawodnik freestyle BMX wraz z żorzaninem w zlokalizowanym w żorskim Parku Cegielnia skatepark'u nagrali wspólny film, zachęcający do pomocy mężczyźnie.
- Zachęcam serdecznie do wsparcia zrzutki Kamila. Wróci do sprawności i będzie mógł znów cieszyć się życiem - apeluje Dawid Godziek.
Wesprzeć finansowo Kamila Kuczawskiego można:TUTAJ
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?