Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Gibała i Aleksander Miszalski w decydującym starciu o fotel prezydenta Krakowa. Co łączy i dzieli obu kandydatów?

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Łukasz Gibała (z lewej) i Aleksander Miszalski (z prawej).
Łukasz Gibała (z lewej) i Aleksander Miszalski (z prawej). Andrzej Banaś
W najbliższą niedzielę, 21 kwietnia, krakowianie wybiorą nowego prezydenta swojego miasta. To będzie najważniejsza decyzja pod Wawelem od lat i na lata. Do finałowej walki o prezydencki fotel awansowali: poseł Aleksander Miszalski, reprezentujący Koalicję Obywatelską, który zwyciężył w I turze wyborów prezydenckich oraz miejski radny Łukasz Gibała, lider Stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców. Obaj kandydaci są w podobnym wieku, wywodzą się z jednego środowiska politycznego, są przedsiębiorcami prowadzącymi duże biznesy. W wielu kwestiach dotyczących przyszłości Krakowa są zgodni, ale widać różnice w proponowanym stylu zarządzania miastem. Kim są pretendenci do krakowskiego tronu, kto ich popiera i jakie kontrowersje towarzyszą ich kandydaturom?

Starszy wiekiem jest Łukasz Gibała. Ma 46 lat. W 2001 ukończył filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 2004 r. wstąpił do Platformy Obywatelskiej. Z listy tej partii został posłem w 2007 r., a cztery lata później z powodzeniem ubiegał się o reelekcję. W 2012 r. przeszedł do klubu poselskiego Ruchu Palikota, a następnie wstąpił do tej partii. Odejście z PO uzasadniał tym, że w jego ocenie partia odeszła od idei, które leżały u jej podstaw – wartości obywatelskich i wolnorynkowych. W 2013 r., po przekształceniu Ruchu Palikota w partię Twój Ruch, zasiadł w jej zarządzie. W 2014 r. zrezygnował z członkostwa w tej partii, a następnie wystąpił z jej klubu poselskiego. W tym samym roku pierwszy raz wystartował w wyborach na prezydenta Krakowa zajmując 3 miejsce. Podobnie zakończył się jego start w wyborach prezydenckich w Krakowie w 2018 r. Nie został prezydentem, ale dostał się do Rady Miasta Krakowa, w której został szefem klubu radnych Kraków dla Mieszkańców.

Teraz po raz trzeci walczy o fotel prezydenta Krakowa. Był zdecydowanym faworytem sondaży przeprowadzanych przez I turą wyborów. - To jest wynik ciężkiej, dziesięcioletniej pracy. Od takiego czasu wraz ze współpracownikami konsekwentnie działamy na rzecz Krakowa - komentował Łukasz Gibała.

Wyniki pierwszego etapu wyborów okazały się więc wielkim zaskoczeniem, bowiem Łukasz Gibała zajął 2. miejsce, otrzymując 26,79 proc. głosów (jego nazwisko oznaczyło 79 580 krakowian).

Zwycięzcą I tury (37,21 proc., 110 556 głosów) został 43-letni Aleksander Miszalski. Ukończył trzy krakowskie uczelnie: Uniwersytet Ekonomiczny (kierunek stosunki międzynarodowe), Uniwersytet Jagielloński (socjologia) oraz Akademię Wychowania Fizycznego (turystyka i rekreacja). Od 2009 r. jest członkiem PO, a w 2016 r. został przewodniczącym tej partii w Krakowie. Rok później objął funkcję przewodniczącego PO w Małopolsce. Pracę w samorządzie rozpoczął w 2011 r. zasiadając w radzie Dzielnicy I Stare Miasto. W 2014 r. po raz pierwszy został wybrany na radnego Krakowa, a w 2018 r. uzyskał reelekcję, startując z ramienia komitetu wyborczego Jacka Majchrowskiego. W wyborach parlamentarnych w 2019 r. uzyskał mandat posła z ramienia Koalicji Obywatelskiej. W zeszłorocznych wyborach ponownie uzyskał reelekcję do Sejmu. Niedługo później został ogłoszony jako kandydat na prezydenta Krakowa.

- Zawsze chciałem współtworzyć Kraków. Zaczynałem w Radzie Dzielnicy I Stare Miasto, później byłem radnym miejskim, następnie posłem z Krakowa. Mogłem aspirować do bycia w rządzie, ale decydując się na kandydowanie na prezydenta Krakowa wiem, że żegnam się z polityką krajową - przyznał Aleksander Miszalski.

Prezydentem Krakowa zostanie biznesmen

Obaj kandydaci na prezydenta Krakowa, którzy przeszli do II tury wyborów są przedsiębiorcami. Łukasz Gibała wywodzi się z bogatej rodziny. Jego ojciec Leszek Gibała, działający w biznesie od około 40 lat, dorobił się sporego majątku. Jego firma Alti Plus w ciągu ostatnich 25 lat wypracowała przychód przekraczający 10 mld zł.

Działalność biznesowa rodziny Gibałów okazała się jednym z głównym wątków tzw. negatywnej kampanii. Łukaszowi Gibale zaczęto wypominać pożyczkę, jakiej jego firmie udzielił ojciec. Głos w tej sprawie w mediach społecznościowych zabrał urzędujący prezydent Jacek Majchrowski. Łukasz Gibała w ostatnich latach był jego głównym krytykiem.

Prezydent Jacek Majchrowski wyliczał: „ze sprawozdania z 2022 roku spółka radnego Łukasza Gibały posiadała aktywa wynoszące 208 mln zł, zaś zobowiązania spółki wynosiły 233 mln zł. Dla porównania zadłużenie Krakowa to niecałe 6 mld zł, a wartość majątku to ponad 63 mld zł".

Łukasz Gibała ma fabrykę w wynajętej hali w Brzeziu koło Bochni, w której produkowany jest filament do drukarek 3D oraz deski kompozytowe. Filament eksportowany jest do ponad 70 krajów na świecie. Robi się z niego wiele rzeczy – od zabawek po protezy, a nawet części do łazika marsjańskiego. - Firma bardzo dobrze się rozwija. Postanowiłem więc zaciągnąć pożyczkę inwestycyjną, aby wybudować dużo większą fabrykę w specjalnej strefie ekonomicznej w Niepołomicach. Kupiliśmy tam już działkę. Specjalnie wybrałem miejsce poza Krakowem, żeby nie było konfliktu interesów. Tego zobowiązania nie można nazywać długiem. O długu można mówić w sytuacji, w której ktoś zalega z opłatami, bo nie jest ich w stanie spłacić w terminie. A tu mowa o wieloletniej, długookresowej pożyczce na inwestycję - tłumaczył Łukasz Gibała.

Już po I turze poinformował, że w pełni spłacił pożyczkę (ok. 250 mln zł), przekazując ojcu wszystkie udziały w swojej firmie.

- Skoro to budziło wiele kontrowersji wśród moich przeciwników, wyborcy do mnie nawet pisali w tej sprawie, to spłaciłem tę pożyczkę w stu procentach, jestem już człowiekiem bez zobowiązań finansowych - zaznacza Łukasz Gibała.

Jego rywal już podczas studiów zajął się prowadzeniem własnej działalności gospodarczej w branży turystycznej. Aleksander Miszalski w wieku 20 lat, na pierwszym roku studiów na Uniwersytecie Ekonomicznym wraz ze znajomymi założył firmę, która swoją działalność rozpoczęła od tego, że wynajmowali akademik we Wrocławiu, który pod nazwą hostelu reklamowali turystom. Mieli referencje od tej uczelni i nawiązali współpracę z kolejnymi - we Wrocławiu, Gdańsku i Poznaniu.

- W Krakowie była silna konkurencja. Tu rozpoczęliśmy działalność po trzech latach, także na zasadzie współpracy polegającej na wynajmie pokoi w akademikach. Później zaczęliśmy prowadzić hostele, hotele, biura podróży - wspominał Aleksander Miszalski. - Dalej jestem przedsiębiorcą, ale nie mam już udziałów w żadnych polskich spółkach turystycznych, tylko w zagranicznych na terenie Słowacji i Austrii. Udziałów w polskich spółkach pozbyłem się ze względu na plany prezydenckie w Krakowie, dla pełnej transparentności - dodawał.

Podczas kampanii jego rywal i jego zwolennicy zaczął wypominać, że w wyborach mamy do czynienia z "hostelowym baronem". W przestrzeni miejskiej pojawiły się też plakaty z negatywnym wydźwiękiem, dotyczące tego, że podczas pandemii firmy Aleksandra Miszalskiego otrzymały pomoc w wysokości 11 mln zł, dzięki wsparciu poprzedniego rządu PiS, który krytykował.

- To manipulacja i półprawda, ponieważ to nie były tylko moje firmy, miałem w nich tylko 16 procent udziałów. Po drugie nie wziąłem, tylko dostaliśmy w czasach covidowskich, kiedy firmy padały, były zamknięte administracyjnie, nie mogły prowadzić swojej działalności. Była to normalna, rozliczona pomoc. Około 20 procent utraconych dochodów firmy dostawały, żeby przetrwać, zapłacić pracownikom, zapłacić czynsze. W związku z tym manipulacją jest pisanie na plakatach, że wziąłem, kiedy jednej złotówki z tego nie dostałem, bo dostali pracownicy, to było na czynsze, bieżące utrzymanie - przekonuje Aleksander Miszalski.

Odpierał też zarzuty dotyczące turystyfikacji Krakowa. Na filmie zamieszczonym w mediach społecznościowych wyliczał: "Będąc radnym dzielnicy i radnym miasta wnioskowałem, co udało się zrobić, o ograniczenie działalności klubów go-go w centrum. Byłem jednym z inicjatorów powstania Parku Kulturowego w Starym Mieście w Krakowie. Złożyłem rezolucję o regulację najmu krótkoterminowego. Jestem zwolennikiem opłaty turystycznej oraz przyczyniłem się do tego, że mamy w tej chwili ograniczenie spożycia alkoholu w mieście".

Na kogo poparcie Łukasz Gibała i Aleksander Miszalski mogą liczyć w drugiej turze?

Aleksander Miszalski w I turze wygrał różnicą ponad 10 procent głosów. Druga tura zapowiada się jednak bardzo emocjonująco, patrząc na to, na jakie dodatkowe poparcie mogą zdobyć obaj kandydaci.

Przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej przed I turą otrzymał poparcie Nowej Lewicy, a na samym finiszu kampanii przed tym etapem wyborów wsparł go także inny z kandydatów prof. Stanisław Mazur (Lepszy Kraków). Teraz Aleksandra Miszalskiego poparł obecny prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, a także wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig, który w I turze otrzymał 7,18 proc. głosów.
Andrzeja Kuliga w I turze popierało Polskie Stronnictwo Ludowe, które teraz swoje poparcie przekazało na Aleksandra Miszalskiego.
Polityk PO otrzymał też wsparcie od Polski 2050 i Rafała Komarewicza, który w I turze startował z Komitetu Rafała Komarewicza Kraków Trzecia Droga i otrzymał 3,07 proc. głosów.

Łukasz Gibała szukając przyczyn swojej porażki w I turze zwracał uwagę, że ze względu na sondaże dające mu wygraną mogło dojść do demobilizacji szczególnie młodszych wyborców. Przed I turą poparła go Partia Razem.

Wiele będzie też zależeć od tego, jak teraz zareagują wyborcy, którzy w I turze poparli kandydata Prawa i Sprawiedliwości Łukasza Kmitę, który otrzymał 19,79 proc. głosów. Krakowski oddział PiS w opublikowanym w apelu do swoich wyborców przed II turą napisał m.in.: "odradzamy głosowanie na Aleksandra Miszalskiego, posła partii Donalda Tuska", co de facto oznacza poparcie Łukasza Gibały.

Konrad Berkowicz z Konfederacji (w I turze zebrał 5 proc. głosów) poparł Łukasza Gibałę.

Zwolennicy metra, zieleni, ale z różnym podejściem do zarządzania miastem

W wielu kluczowych kwestiach dla Krakowa obaj kandydaci mają podobne zdanie. Są za budową metra, rozwojem linii tramwajowych, tworzeniem nowych miejsc zieleni.

Różnice są jeżeli chodzi o interpretację obecnych uwarunkowań do kierowania Krakowem i sposobu zarządzania miastem.

Aleksander Miszalski przekonuje, że łatwiej będzie podejmować ważne decyzje w sytuacji kiedy prezydent i większość w Radzie Miasta Krakowa jest z tej samej opcji, a w wyborach do RMK wygrała Koalicja Obywatelska i zdobyła zdecydowaną większość. Zdaniem Łukasza Gibały byłoby jednak lepiej, gdyby była polaryzacja w strukturach władzy.

Kandydat Stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców jest także zwolennikiem rządów, w których w najważniejszych sprawach prezydent zasięga dodatkowo opinii mieszkańców w ramach referendum. - Mnie frajdę sprawia praca zespołowa, wspólne planowanie, w którym można przyznać się do błędu i zmienić swoje koncepcje. Chcę rządzić Krakowem wspólnie z mieszkańcami - podkreśla Łukasz Gibała.

Aleksander Miszalski uważa, że dialog można oprzeć na odpowiednio przeprowadzanych konsultacjach społecznych. - Postawię też ławkę krakowskiego dialogu, po to, by pokazać, że drzwi magistratu będą teraz dla każdego otwarte, każdy będzie do mnie mógł przyjść i porozmawiać o swoich problemach - dodaje Aleksander Miszalski.

Łukasz Gibała przekonuje: - Jestem jedynym kandydatem na prezydenta Krakowa z szansami na wygraną, który w żaden sposób nie jest związany z obecnymi władzami miasta. Jestem jedynym kandydatem silnej, realnej zmiany.

Kandydat Krakowa dla Mieszkańców, jako główny krytyk kończących się po 22 latach rządów prezydenta Jacka Majchrowskiego, planuje więc duże zmiany w urzędzie, jeżeli chodzi o stanowiska kierownicze, wiceprezydentów, pełnomocników, zarządy spółek. - Jeżeli zostanę wybrany to dojdzie do zmian, bowiem uważam, że Kraków był źle zarządzany przez ostatnie lata - mówi Łukasz Gibała.

Nieco inaczej patrzy na to kandydat Koalicji Obywatelskiej.

- Jestem zwolennikiem ewolucyjnych zmian, a nie rewolucji. Nie wszystko w Krakowie przez ponad 20 lat rządów prezydenta Jacka Majchrowskiego było złe, nie wszystko trzeba wyrzucić do kosza, bo było sporo dobrych rzeczy. Na pewno jednak będzie potrzebny audyt. Nowa władza musi przejrzeć szczegółowo wydatki poprzedników - komentuje Aleksander Miszalski. - Kierowników w urzędzie, którzy nie dawali rady i których audyt wskaże jako niekompetentnych również będę się pozbywać, natomiast nie przesądzam, że to są wszyscy, większość, bo to trzeba sprawdzić - dodaje.

Kto współpracuje z deweloperami?

Obaj kandydaci zarzucając sobie powiązania z deweloperami. W ostatnich dniach kampanii wzajemne oskarżenia się nasiliły. Łukasz Gibała stwierdził, że jeden z największych deweloperów w Europie, firma Strabag finansuje kampanię wyborczą Aleksandra Miszalskiego. To właśnie ta firma współfinansowała w marcu br. Kongres Krakowskich Przedsiębiorców, firmowany nazwiskiem Miszalskiego. Strabag odpowiedział, że wiązanie uczestnictwa spółki w jednym w kongresie z finansowaniem działań kandydata w wyborach samorządowych jest nieuprawnione.

Aleksander Miszalski powołuje się na to oświadczenie Strabagu i zwraca uwagę, że ta firma była jednym z 30 współpartnerów wydarzenia organizowanego przez Stowarzyszenie.

Aleksander Miszalski przekonuje natomiast, że brat i ojciec Łukasza Gibały mają powiązania z deweloperami (mimo ich zaprzeczeń), co ma rzucać się cieniem na kandydacie Krakowa dla Mieszkańców, jako liderze walczących o zieleń i przeciw betonozie.

"Bartosz Gibała w swoim liście otwartym do pana Aleksandra Miszalskiego oraz w wydanym przez siebie oświadczeniu pisze stanowczo, iż nie jest deweloperem oraz nigdy nie wybudował żadnego mieszkania w Krakowie. Według samego Łukasza Gibały jego brat jedynie pożyczał środki deweloperowi. W oparciu o powszechnie dostępne informacje stwierdzić można, iż jest to kłamstwo, gdyż pan Bartosz Gibała prowadził inwestycje deweloperską przy ulicy Wodnej w Krakowie, jako wspólnik spółki oraz członek organów, które ją reprezentują" - poinformowali w czwartek (18 kwietnia) zwolennicy Aleksandra Miszalskiego.

Powołali się też na dokumenty, które mają świadczyć o tym, że inwestycje mieszkaniowe przygotowywane przy ul. Lea dotyczą firmy ojca Łukasza Gibały.

- Gdyby to była prawda, to już dawno o tym by mój kontrkandydat powiedział. Ale gdyby zrobił to wcześniej, to przegrałby proces, dlatego ordynarnie kłamie. Ja cały czas byłem w Radzie Miasta przeciwko deweloperce. Zawsze stawałem po stronie mieszkańców w przeciwieństwie do radnych Platformy, którzy zgłaszali wiele poprawek prodeweloperskich, które dążyły do betonowania miasta, wycinania zieleni - tłumaczył Łukasz Gibała, podczas debaty w Radiu Kraków (18 kwietnia).

II tura wyborów prezydenckich w Krakowie odbędzie się w niedzielę, 21 kwietnia. Głosować będzie można w godzinach od 7 do 21.

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

od 7 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto