Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyrzućmy szpetne szyldy: Sprawdziliśmy, jak radzą sobie z nimi Mysłowice

Monika Chruścińska
Oświęcimska. Co razi bardziej: walący się mur czy te tablice?
Oświęcimska. Co razi bardziej: walący się mur czy te tablice? Monika Chruścińska
Pstrokate szyldy i reklamy, w przypadkowej kolejności, nagromadzone po kilkanaście na kilku metrach kwadratowych. Podobają Wam się? Nam nie, dlatego na łamach DZ zainicjowaliśmy dyskusję na temat przestrzeni publicznej w aglomeracji śląskiej. Chcemy, aby zniknęły z niej reklamowy chaos, nieporządek i bylejakość.

Mysłowice wcale nie są w tym względzie wyjątkiem. Sprawdziliśmy, u nas też ściany budynków, słupy i tablice zalewają reklamy. Tylko skala zjawiska jest mniejsza.

Wystarczy przekroczyć granicę miasta od strony Sosnowca. Wzdłuż ulicy Obrzeżnej Północnej po obu jej stronach w oczy od razu rzucają się pasy reklam. Reklamują się tu firmy od samochodowych zaczynając, po tani węgiel, tynki i wylewki. Wyglądają, jak rozwieszone niedbale na płotach i siatkach pranie. Im dalej w miasto, tym jest ich więcej, choć może już nie w takim natężeniu.

Wzdłuż Katowickiej i Oświęcimskiej, owszem, nie brakuje tablic billboardowych, ale nie rażą w oczy tak jak na przykład ogromnej wielkości płachta promująca wśród mysłowiczan posyłanie sześciolatków do szkół. Wywiesiło ją tu samo miasto. Jadąc dalej ulicą Oświęcimską, przed Biedronką po prawej stronie, nie wiadomo, co straszy bardziej: rozpadający się mur, czy krzyczące kolorami, niemal nachodzące na siebie i w kiepskim stanie zawieszone na nim tablice reklamowe.

Mysłowiczanom, o dziwo, ten oczopląs niekoniecznie przeszkadza. - Bardziej rażą mnie zniszczone kamienice na starówce - przyznaje szczerze Karolina Pyrak.

Są jednak i tacy, którzy problem dostrzegają. - Faktycznie, niektóre reklamy szpecą miasto - przyznaje Franciszek Nikołajczyk. - Powinno zakazać się rozwieszania ich, zwłaszcza na zabytkowych kamienicach, a jeśli już muszą być, to niech będą dyskretne, utrzymane np. w tej samej tonacji - proponuje mysłowiczanin.

Nie chodzi przecież o to, by reklamy i szyldy całkowicie zniknęły z Mysłowic, a jedynie by zgody na ich wywieszanie wydawane były z głową. By banery nie zasłaniały zabytków, a za słupy ogłoszeniowe nie robiły wszystkie obiekty - od budynków, przez latarnie, ogrodzenia, po pobocza dróg. W Tychach urzędnicy już poszli na wojnę z plakatami, banerami i tablicami. Powołano komisję estetyki i rozpoczęły prace nad opracowaniem kodeksu reklamy, jedynego na Śląsku.

Gdzie i jak można reklamować się na miejskich budynkach, określa rozporządzenie prezydenta miasta.
Dzieli ono miasto na trzy strefy - strefę miejskiej ochrony konserwatorskiej, gdzie swoboda umieszczania reklam jest ograniczona, strefę dzielnic mieszkaniowych, w której swobody są umiarkowane i III strefę, obejmującą tereny podmiejskie i pasy drogowe, gdzie reklamodawcy mają dużą swobodę. Zarządzenie zawiera też ogólne zasady co do tego, jakie nośniki reklamowe w poszczególnych strefach można stosować i jakie wprowadza ograniczenia. Np. nośniki reklamowe muszą być podporządkowane kolorystyce fasad i detalom architektonicznym. Tablice i szyldy powinny być grupowane w postaci zbiorowych stelaży reklamowych, w I strefie nie może być billboardów czy gablot typu "cityligt".

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na myslowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto