Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

TYGODNIK PILSKI - Położnicy złożyli wypowiedzenia!

Dorota Bonzel
Odkąd szpital w Wyrzysku przekształcono w spółkę, zaczęły pojawiać się konflikty
Odkąd szpital w Wyrzysku przekształcono w spółkę, zaczęły pojawiać się konflikty Dorota Bonzel
Lekarze rodzinni mają dość współpracy z zarządem Szpitala Powiatowego w Wyrzysku. Twierdzą, że władze spółki, w który przekształcony został szpital, toczą z nimi wojnę. Jednak prezes spółki Danuta Wojciechowska zaprzecza i mówi, że jej celem jest zapewnienie jak najlepszego poziomu leczenia, a nie walka z kimkolwiek. Atmosfera wokół wyrzyskiego szpitala robi się coraz bardziej gorąca.

Zaczęło się od listu, który podpisało siedmiu lekarzy rodzinnych, współpracujących ze szpitalem w Wyrzysku. Pismo było skierowane do lekarzy pracujących w szpitalu, aby zapewnić ich, że protest dotyczy tylko władz spółki, a nie w ogóle osób w niej zatrudnionych. Lekarze rodzinni piszą, że czują się lekceważeni, a z ust członków zarządu mieli usłyszeć, że szpital doskonale poradzi sobie bez ich pacjentów, bo może leczyć chorych z sąsiedniego województwa kujawsko–pomorskiego, a nie z Wyrzyska czy okolic. Ponadto, do lekarzy rodzinnych dotarła informacja, że pracownicy szpitala mają na nich donosić i zakładać teczki, w których mają notować każde potknięcie kolegów. Jakby tego było mało, nagle podniesiono też dla lekarzy rodzinnych ceny badań rtg o 30 proc., USG o 70 proc. i za sterylizację narzędzi o 100 proc.

– Przecież te zarzuty są absurdalne i niezrozumiałe. Naszym – celem jest leczyć, a nie walczyć – odpowiada prezes spółki Danuta Wojciechowska. – Nie rozumiem przesłania tego listu. Jeśli jest jakiś problem, to przecież można go rozwiązać inaczej, na przykład zwracając się do rady nadzorczej czy do zgromadzenia wspólników. Nie widziałam tego listu, więc trudno mi się do niego odnieść, ale chyba czas przekazać sprawę prawnikom.
Jeśli prezes szpitala nie widzi problemu w kontaktach z lekarzami rodzinnymi, skąd więc te zarzuty? Zaczęło się od pomysłu, aby szpital zaczął prowadzić podstawową opiekę medyczną, co dla lekarzy rodzinnych stanowiłoby konkurencję.

– Delegacja lekarzy rodzinnych spotkała się z zarządem szpitala. Mówiliśmy, że tworzenie podstawowej opieki medycznej przy szpitalu to nie jest dobry pomysł, bo nie przyniesie dużych zysków i trzeba będzie do tego zadania dokładać. Po co więc marnotrawić publiczne pieniądze, kiedy podstawowa opieka medyczna już jest zapewniona. Po co konkurować, kiedy można współpracować? Dyrektor szpitala do spraw medycznych odpowiedział jednak, że jest wolny rynek i można otwierać, co się chce. Atmosfera spotkania była zła, oczywiście nie udało nam się porozumieć – relacjonuje Almuetaz Bellah Nasrullah, jeden z lekarzy podpisanych pod listem.

Lekarze coraz bardziej byli niezadowoleni ze współpracy, tym bardziej, że z dnia na dzień dostali podwyżkę cen badań.
– Bez żadnych rozmów i negocjacji nagle dostaliśmy nowe ceny. Nie rozumiem, dlaczego finanse szpitala próbuje się ratować naszym kosztem –pyta retorycznie w imieniu lekarzy rodzinnych Almuetaz Nasrullah.

Podwyżka jednak może obrócić się w końcu przeciwko szpitalowi, bo lekarze mogą przestać kierować pacjentów do Wyrzyska, a pieniądze trafią do szpitala w Złotowie, Chodzieży czy w Pile. Niestety, ucierpią na tym pacjenci, którzy będą musieli dojeżdżać.

Czarę goryczy przelała informacja o tym, że lekarze ze szpitala, w specjalnych teczkach, mają notować wszystkie potknięcia lekarzy rodzinnych: zła diagnoza, skierowanie na niepotrzebne badania, itd.

– Nigdy nie zgodzę się na donosicielstwo, a takie polecenie służbowe padło z ust dyrektora do spraw medycznych. Zresztą, donosić mieli na siebie wszyscy: lekarze na pielęgniarki, pielęgniarki na lekarzy – mówi Tomasz Jakóbek, który już w sierpniu złożył wypowiedzenie z pracy, bo jako lekarz i ordynator oddziału ginekologiczno – położniczego nie widział możliwości współpracy z obecnym zarządem szpitala. – Nie mogę odpowiadać za oddział, kiedy wiem, że nie mam oparcia we władzach spółki – dodaje.

Prócz doktora Jakóbka wypowiedzenie z pracy złożyło w miniony piątek jeszcze sześciu lekarzy. Jeśli nic się nie zmieni, oddział ginekologiczno–położniczy zostanie więc bez lekarza, a na oddziale dziecięcym będzie tylko jeden pediatra.

– Jeśli zmieni się zarząd szpitala, cofniemy wypowiedzenia. Z tą władzą jednak nikt nie chce pracować – doktor Jakóbek twardo stawia sprawę.
Czy jest szansa na odwołanie pani prezes i dyrektora do spraw medycznych - bo o nich głównie mowa? Właścicielem wyrzyskiej spółki jest powiat pilski, jednak starosta pilski Tomasz Bugajski na temat szpitala wypowiadać się na razie nie chce.

– Słyszałem, że jest tam konflikt personalny. Mam umówione spotkanie z lekarzami i dopiero po nim będę mógł coś więcej powiedzieć – ucina krótko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pila.naszemiasto.pl Nasze Miasto