Straż Miejska w Mysłowicach: W mysłowickiej Straży Miejskiej przybędzie dwóch nowych strażników. Będzie też więcej patroli w mieście, za to rzadziej mundurowi będą straszyć kierowców fotoradarem. W minionym tygodniu działania za ubiegły rok podsumowali na sesji Rady Miasta.
W całym 2014 roku strażnicy interweniowali niemal 3 000 razy.
- Tyle też zgłoszeń otrzymaliśmy od mieszkańców, co świadczy o ich dużym zaufaniu do nas - wyjaśnia Ginter Płaza, komendant Straży Miejskiej. Jak dodaje, wachlarz działań strażników jest bardzo szeroki. M.in. zostali wezwani do ratowania... żółwia, który spadł z balkonu. Pamiętacie?
W lipcu 2014 r. zwierzę znaleziono przy ulicy Wysockiego - żółw miał pękniętą skorupę, a pod nią widać było organy wewnętrzne. Na prośbę patrolu lekarz z pobliskiej przychodni weterynaryjnej udzielił zwierzakowi pomocy.
Podobnych interwencji było więcej. Mysłowiccy strażnicy z pomocą strażaków wyciągali także psa, który wpadł do studzienki kanalizacyjnej. Ale były też znacznie poważniejsze: m.in. regularnie pilnowali odnalezionych na terenie miasta niewybuchów. Zabezpieczali też imprezy, marsze i pochody odbywające się w mieście.
Funkcjonariusze SM reagują też na powszechne wykroczenia, jak akty wandalizmu czy spożywanie alkoholu w miejscach publicznych.
Na ten rok planują częściej pojawiać się w terenie. Zadanie nie będzie łatwe, bo łącznie w mysłowickiej straży etatów jest 28, z tego pięć to etaty administracyjne i kierownicze.
W ostatnich dniach przybyły jeszcze dwa, razem będzie więc 30, ale nowi strażnicy przez najbliższe miesiące będą się szkolić, a pracę rozpoczną dopiero w okresie wakacyjnym. Dodatkowo mundurowych obowiązuje jak każdego z nas kodeks pracy, wybierają więc dni wolne za dyżury, mają urlopy, albo chorują. Konieczna będzie więc reorganizacja pracy.
- Zwiększenie liczby strażników na patrolach nie będzie porażające, ale o kilka osób powinno się udać. Wszystko odbędzie się kosztem zmniejszenia kadry kierowniczej, będą małe przesunięcia - dodaje komendant.
Za to rzadziej strażnicy będą postrachem kierowców. W minionym roku z wypożyczonym od prywatnej firmy fotoradarem pokazywali się na ulicach Dzierżonia, Kosztowskiej i Długiej sześć razy. I tak dość rzadko, a będzie jeszcze rzadziej: w tym roku sesje będą dwie albo trzy.
- Naszym celem nie jest ściąganie pieniędzy od kierowców, a uświadamianie ich, że w okolicy znajduje się szkoła, jest przejcie dla pieszych. Zdarza się, że sesję z fotoradarem ogłaszamy nawet w internecie. Strażnicy zawsze pojawiają się w miejscu widocznym, oznakowanym, ostrzeżenie o fotoradarze, czy strażnicy są czy ich nie ma, jest przez cały rok - tłumaczy Płaza. Efekty, jak dodaje komendant, są.
- Na przestrzeni ostatnich dwóch, trzech lat wykroczenia wyłapywane z pomocą fotoradarów są coraz mniejsze, spada też wielkość przekroczenia prędkości: już nie o 30 km na godzinę, ale o 15 albo 10 km na godzinę. Dla porównania kiedyś zdarzył nam się pirat, który przy ograniczeniu do 40 km na godz. jechał z prędkością 100 km - wylicza komendant.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?