Sprzedaż szpitala w Mysłowicach: Bernard Pastuszka o rozwiązaniu komisji ds. zbycia MCZ

Sprzedaż szpitala w Mysłowicach:
Dlaczego radni rozwiązali komisję ds. sprzedaży udziałów Mysłowickiego Centrum Zdrowia?
Bernard Pastuszka: Myślę, że niektórzy radni obawiali się jej wniosków. I mówię tu o radnych koalicji prezydenckiej. Najlepszym dowodem na to jest dla mnie fakt, że gdy na sesji zapytałem radnych, ilu z nich zapoznało się z aktem sprzedaży udziałów szpitala, zgłosiło się czterech. A za rozwiązaniem komisji głosowało 15. Jaką wiedzę o sprawie miało pozostałych jedenastu?

Pan wyraźnie był przeciw rozwiązaniu komisji. Dlaczego?
BP: Mam trzy zastrzeżenia co do zabezpieczenia interesów gminy w umowie sprzedaży. Po pierwsze to 3,5 mln zł, jakie inwestor zobowiązał się włożyć w szpital. Nie ma jasnego zapisu dot. terminu, ani kwoty, jaką nowi właściciele mają zainwestować w plac i budynek szpitala, czyli mienie gminy. Druga kwestia tyczy się ewentualnego zwrotu zainwestowanych pieniędzy na wypadek, gdyby miasto nie przedłużyło umowy dzierżawy. Jest zapis, że w takim wypadku gmina ma zwrócić inwestorowi tę część nakładów, która nie została zamortyzowana. Jak wyliczyłem, konsorcjum może w ten sposób odzyskać nawet 75 proc. wniesionych środków. Trzecia sprawa to zbyt niska - moim zdaniem - cena dzierżawy budynków, sprzętu i terenu szpitala. Ok. 2 zł za m kw. miesięcznie to mało, kiedy miasto za wynajmowanie budynków od firm płaci po 40-50 zł za m kw. Prezydent miał szeroki wachlarz możliwości zabezpieczenia majątku gminy. Mógł np. zapewnić nadzór nad majątkiem wprowadzając swojego przedstawiciela w radzie nadzorczej.

Jednak głosował pan za sprzedażą udziałów szpitala?
BP: Głosowałem za uchwałą intencyjną, a nie za konkretną transakcją sprzedaży. Radni powinni poznać zapisy umowy z nowym właścicielem przed jej zawarciem.