Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smuda: Stawiam na Artura. Pomogły mu moje słowa krytyki

Rafał Romaniuk
Artur Boruc po życiowych zakrętach wraca do reprezentacji.
Artur Boruc po życiowych zakrętach wraca do reprezentacji. fot. Grzegorz Jakubowski.
Choć zgrupowanie piłkarskiej reprezentacji Polski w Grodzisku Wielkopolskim trwa już kilka dni, dopiero wczoraj trener Franciszek Smuda zdecydował się po raz pierwszy wyjść do dziennikarzy. Podczas poprzednich obozów sam zagadywał, bo nie ukrywał, że lubi brylować w mediach.

Ostatnio zmienił podejście, bo miał do dziennikarzy żal za krytykę po spotkaniach z Hiszpanią (0:6) i Kamerunem (0:3). - Każdy dyskutuje, mądruje, uwagi zwraca. A jak komuś zadam pytanie, co by zrobił, jakich piłkarzy wziął, niech listę mi przedstawi, to nie słyszę odpowiedzi. Tylko ciszę - stwierdził Franz.

Rozkręcał się jednak z pytania na pytanie. Poprawił się na fotelu, gdy usłyszał, czy nie ma dość pracy z reprezentacją. - Jak pan myśli, że ja odpuszczę, to ma pan wielkiego pecha. Odpuścić to wie pan, co ja mogę.

Wiadomo już, że w sobotnim spotkaniu z Ukrainą w Łodzi od pierwszej minuty wystąpi Artur Boruc. - Znowu chcecie, żebym cały skład wyrecytował? Dajcie mi jeszcze dzień, może dwa, to powiem. Na razie wiem na sto procent, że zagra Boruc - tłumaczył.

Dla tych, którzy oglądali ostatnie treningi kadry w Grodzisku, wybór bramkarza Fiorentiny nie może być zaskoczeniem. Boruc nie tylko schudł, ale wrócił też do formy. Podczas wczorajszego treningu strzeleckiego bronił w sytuacjach niewiarygodnych. Jego konkurenci: Przemysław Tytoń i Grzegorz Sandomierski tylko patrzyli z podziwem. Poza świetnymi interwencjami Boruc co chwila pokrzykiwał na kolegów z obrony, pomagając im w ustawieniu się na boisku. - To jest prawdziwy Artur! Zrzucił zbędne kilogramy, wygląda jak model. Być może pomogły mu moje słowa krytyki? Cieszę się, że doszedł do siebie. I jestem pewien, że wkrótce będzie pierwszym bramkarzem Fiorentiny - ekscytował się Smuda.

Po pierwszych treningach trudno zachwycać się Sebastianem Boenischem. Z łatwością radził sobie z nim Euzebiusz Smolarek podczas minigierek.

- Na treningu raz ten kręci tym, raz ten tamtym. Dopiero mecz na poważnie pokaże, w jakiej jest formie. Pamiętajmy, że Sebastian nie trenował przez cztery miesiące, i to widać. A jeśli już mówicie o Smolarku, to z jego formy jestem bardzo zadowolony. Trener Bakero chwalił go za solidną pracę i rzeczywiście widać efekty - mówił selekcjoner, który jeszcze niedawno nie tylko nie widział Ebiego w kadrze, ale nawet kpił z niego w mediach. Wystarczy przypomnieć wypowiedź o Kavali.

- Ja go nie znałem, on mnie też nie znał. Wszystko sobie wyjaśniliśmy, porozmawialiśmy spokojnie. Mogę powiedzieć, że dogadaliśmy się w trzy minuty - przekonywał Smuda.

Zgrupowanie we wtorek późnym wieczorem opuścił Jacek Kiełb. Pomocnik Lecha Poznań w starciu z Ireneuszem Jeleniem naderwał więzadło przyboczne piszczelowe kolana i nie będzie mógł trenować przez co najmniej dwa tygodnie. Ma więc z głowy występ nie tylko w spotkaniach reprezentacji z Ukrainą i Australią, ale też mecz w Lidze Europejskiej z Juventusem Turyn. To kolejny kłopot trenera Kolejorza Jacka Zielińskiego.

- We wtorek ciężko zniosłem całą tę sytuację. Otworzyły się drzwi do kadry, a tu taki pech. Uznaliśmy, że będzie lepiej, jak wrócę do Poznania. Trudno byłoby mi patrzeć, jak chłopaki trenują, a ja bym się tylko przyglądał. No nic, takie sytuacje się zdarzają. Tłumaczę sobie, że to nie koniec świata i że jak będę w formie, to trener Smuda też mnie powoła - opowiadał nam Kiełb.

Rano nie trenował Rafał Murawski, ale uraz pomocnika Rubina Kazań nie okazał się groźny. Po południu nie tylko trenował, ale wystąpił w silniejszym składzie podczas gierki. Co ciekawe w mocniejszym zespole zabrakło Roberta Lewandowskiego. Czyżby to oznaczało, że sobotnie spotkanie z Ukrainą rozpocznie na ławce rezerwowych? "Lewy" zakończył zresztą trening wcześniej niż wszyscy. Po starciu z Piszczkiem długo leżał na murawie, z powodu urazu stopy. Nie wiadomo, czy dziś weźmie udział w zajęciach.

W żółtych znacznikach wystąpili: Boruc - Piszczek, Wojtkowiak, Żewłakow, Boenisch - Murawski, Bandrowski, Iwański - Błaszczykowski, Jeleń, Peszko. Większość z tych zawodników wybiegnie w sobotę w podstawowej jedenastce.

Początkowo w drużynie złożonej z piłkarzy rezerwowych trudno było odnaleźć Artura Sobiecha. Okazało się, że Smuda po raz kolejny eksperymentował i przewidział dla napastnika pozycję… na środku pomocy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto