Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schorowana matka z Wągrowca: Proszę wypuście mojego syna

Arkadiusz Dembiński
Pani Kazimiera z Wągrowca od kilku lat nie wychodzi z domu. Całe dnie spędza praktycznie w jednym pokoiku... - Na co dzień pomagał mi zawsze syn. Teraz go nie ma. Zamknęli go w areszcie. Proszę, wypuście go. Nie chcę być sama w święta - apeluje matka.

Aktualnie prawie całym światem pani Kazimiery jest jej pokój w jednej z kamienic w Wągrowcu. - Nie jestem w stanie wyjść z domu. W mieście byłam kilka lat temu. Latem wyszłam na chwilę u nas na podwórko. Chodzenie sprawia mi jednak problem. Nie mam sił się poruszać nawet przy użyciu balkoniku - wyjaśnia pani Kazimiera.

Jak tłumaczy jej brat Marian, jego siostra od lat jest osobą schorowaną. Pracowała tylko przez kilka miesięcy. Później zaczęły się problemy zdrowotne. Zaczęła przyjmować leki i tyć.

- Przed laty byłam nauczycielką nauczania początkowego. Pracowałem w szkole w Gnieźnie. Trwało to jednak bardzo krótko - przyznaje kobieta. Obecnie pani Kazimiera praktycznie nie wstaje z łóżka. - Ile waży siostra, trudno powiedzieć. Waga, którą ma nie działa, zresztą i tak skali pewnie by zabrakło. Niegdyś mieliśmy otyłego wujka, on ważył około 150 kilogramów. Siostra, w mojej ocenie, dziś waży jeszcze więcej. Leki sprawiają, że nie może zrzucić wagi. Dochodzą za to coraz to nowe schorzenia - wyjaśnia brat kobiety, który - jak przyznaje - sam ma problemy zdrowotne jednak jak tylko może stara się opiekować, pomagać siostrze.

I choć wągrowczankę każdego dnia odwiedza także opiekunka z opieki społecznej, to kobieta tęskni jednak za swoim synem. - Niestety, trafił do aresztu. Gdy był na wolności, zawsze był przy mnie. Zdarzało się, że wyjeżdżał na kilka dni w trasę, bowiem syn jest zawodowym kierowcą, ale gdy tylko wracał z delegacji mogłam liczyć na jego pomoc. Syn zajmuje lokal w tej samej kamienicy, w której ja mieszkam. Pomagał mi we wszystkim, naprawiał gdy coś się zepsuło, gdy były problemy z anteną telewizyjną, to wchodził na dach, abym mogła odbierać sygnał, bowiem telewizja to właściwie mój jedyny kontakt ze światem. Mam tablet jednak się szybko rozładowuje, poza tym literki na nim są za małe. Syn chodził na zakupy, przynosił leki... po prostu był ze mną i dbał o mnie. Teraz go nie ma. Niebawem święta. Najbardziej rodzinny czas w roku, a ja będę sama. Dlatego błagam: wypuście go - apeluje pani Kazimiera. Jak wyjaśnia brat kobiety, jej syn został tymczasowo aresztowany po spowodowaniu wypadku samochodowego. Jak się okazało w jego organizmie było około 1 promila alkoholu. Zdaniem policji mężczyzna po wypadku oddalił się z miejsca zdarzenia. W wypadku nie było ofiar śmiertelnych. - Wiem, że źle zrobił. Jednak w areszcie on nikomu nie jest potrzebny, a mi tak. To nie jest zły chłopak. Nie wiem jaki czort go pokusił. On nigdy nie jeździł pod wpływem alkoholu. Przecież prawo jazdy było mu potrzebne, aby móc zarabiać - tłumaczy kobieta. - Mam nadzieję, że go wypuszczą. Serce mi się kroi, kiedy widzę jak bardzo tęskni moja siostra. A przecież niebawem będą święta... - przyznaje brat pani Kazimiery.

Wyjaśnimy, że tymczasowe aresztowanie jest najsurowszym środkiem zapobiegawczym. - Podejrzany może na każdym etapie wnioskować o zmianę środka zapobiegawczego na łagodniejszy - wyjaśnia mecenas Stanisław Kępiński. Jak tłumaczy mecenas, taki wniosek może być podyktowany także sytuacją rodziną i osobistą. - Wniosek musi złożyć jednak on, jego pełnomocnik, a nie matka - tłumaczy Kępiński.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto