18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Jerzym Engelem, dyrektorem sportowym PZPN

Redakcja
Jerzy Engel: nie mam zamiaru drugi raz prowadzić kadry
Jerzy Engel: nie mam zamiaru drugi raz prowadzić kadry FOT. Grzegorz Michałowski
Z Jerzym Engelem, dyrektorem sportowym PZPN, rozmawia Rafał Romaniuk

Czytał pan nasz wywiad z Franciszkiem Smudą?

Czytałem wywiad i rozmawiałem z nim na ten temat. Wiem, co mi powiedział, i wiem, co pan napisał.

"Jest jeden taki, który od rana do wieczora i przez noc wszystko układa. Najbardziej by chciał wziąć zespół pół roku przed Euro i śmietankę spijać. Wiedziałem, że będzie mieszał" - mówił Smuda.

No i co?

Przyjmuje pan te słowa do siebie?

Absolutnie nie.

Smuda nie mówił o panu?

Nie, stwierdził to jasno i jednoznacznie.

Gdy go o pana dopytałem, powiedział, żeby zmienić temat. Nie zaprzeczył.

Tak, bo obawiał się, że będzie pan ciągnął dalej i wymieniał kolejne nazwiska.

Zacytowałem dokładnie, co powiedział trener Smuda.

To pan, panie redaktorze wymienił moje nazwisko. I chciałbym, żeby pan mnie przeprosił za to, co pan napisał.

Nie mogę pana przeprosić, bo Smuda gdyby chciał, zaprzeczyłby.

Użył pan mojego nazwiska w negatywnym kontekście, bo tak panu pasowało.

Pan naprawdę wierzy w to, że nie miał pana na myśli?

To pan nie wierzy i to jest pański problem. Przecież to między innymi ja opiniowałem, będąc w specjalnej komisji powołanej przez prezesa Grzegorza Latę, trenera Smudę na szkoleniowca kadry. Na pierwszym spotkaniu z selekcjonerem wraz z grupą byłych selekcjonerów powiedzieliśmy mu jasno: jeśli Smuda będzie potrzebował naszej pomocy, za-wsze ją otrzyma. My reprezentację już prowadziliśmy i nie mamy zamiaru robić tego po raz drugi. To nie pierwszy raz, gdy pada moje nazwisko w tym kontekście. Już raz to wyjaśniałem i nie mam zamiaru do tego powracać.

Czyli nie czyha pan po nocach?

Dobrze sypiam. Nie czyham.

Nie ma pan planu, żeby wziąć kadrę pół roku przed Euro i spijać śmietankę?

A pan znowu swoje. Widzi pan, że to pana problem, dlatego chcę, żeby pan mnie za to przeprosił.

Nie mogę pana przeprosić, bo aluzja trenera Smudy była oczywista.

Proszę zrozumieć jedną rzecz: mamy bardzo dobrą współpracę w PZPN między trenerami. Nie mamy zamiaru się kłócić, psuć atmosfery wokół kadry. I zajmować się takimi głupimi tematami. Mamy swoją pracę, a zapewniam pana, że jest co robić.

Trener Beenhakker twierdził, że kopie pan pod nim dołki. Gdy to napisałem, nazwał mnie pan na blogu kłamcą. I pan twierdzi, że wymyślamy konflikty?

Nawet jedną z gazet skarżę za sugerowanie takich bzdur. Z Beenhakkerem nie mieliśmy żadnych konfliktów.

Ale przecież Beenhakker wielokrotnie mówił, że nie układa się wasza współpraca.

Zacznijmy od tego, że współpracy nie było. Bo ja z selekcjonerem pierwszej reprezentacji nie współpracuję bezpośrednio. Pan jest na meczu Polska - Australia, a ja w tym czasie oglądam spotkania młodzieżówek: Polska - Włochy i Polska - Hiszpania. Konflikt panu pasuje, najlepiej między selekcjonerem a mną, ale jest to oczywistą nieprawdą.

To pan jako ekspert TVP ocenia występy pierwszej reprezentacji właśnie.

Odwrócę pytanie: jeśli chce pan opinię na temat gry kadry, dzwoni pan do mnie. Przyjeżdżają do mnie wszystkie media. Kto ma mówić o futbolu reprezentacyjnym, jak nie dyrektor sportowy PZPN? Ja nie odmawiam, bo uważam, że zawsze trzeba coś mediom powiedzieć. Stąd bierze się cały problem, że polska piłka reprezentacyjna jest kojarzona z moją twarzą. Nawet jak była rozróba w Bydgoszczy, ekipy telewizyjne przyjechały do mnie po komentarz. Może ma pan rację, że mówiąc na wiele tematów jestem kojarzony przez media i kibice jako osoba, która kontroluje całą polską piłkę. A tak nie jest.

Mówiąc całkiem poważnie, nie chciałby pan zrewanżować się za nieudane mistrzostwa w Korei i Japonii?

Nie, bo ja nie muszę już niczego udowadniać. Wprowadziłem reprezentację Polski na światowe salony po 16 latach. Z perspektywy czasu okazuje się, że to było wszystko, na co nas stać aktualnie stać. Nikt więcej od tamtego czasu nie zrobił. Dwóch selekcjonerów awansowało do wielkich imprez: Janas i Beenhakker. Leo już nawet meczu nie wygrał na mistrzostwach, ja i Janas wygraliśmy przynajmniej jeden. Żal był, przyznaję, bo miałem wizję pracy z reprezentacją w eliminacjach Euro 2004. Zapewniono mnie, że bez względu na wynik na mundialu będę prowadził
kadrę dalej. Tak się nie stało. Drugi raz na pewno się za to nie wezmę.

Kiedyś mówił mi pan, że jeśli będzie potrzeba, to za 16 lat może znów przejąć kadrę.

I sam pan się uśmiecha, bo to był żart. Mówię to jasno i wyraźnie: nie mam zamiaru drugi raz prowadzić kadry narodowej.

Dlaczego?

Bo przykro mi było po mistrzostwach w Korei, jak oceniono zawodników i moją pracę. Nie jesteśmy sami, mamy rodziny, przyjaciół, znajomych. Ludzie to czytają. Odchorowałem swoje po mistrzostwach, drugi raz nie mam zamiaru tego przeżywać.

Powtarzał pan, że łatwo jest "walić w Engela". Pan naprawdę myśli, że media się na pana uwzięły?

Media to też pan, i to nawet nie chodzi o to. W Engela walić było łatwo, bo do pewnego czasu się nie broniłem. Teraz jest inaczej.

Michał Żewłakow powiedział, że staliśmy się III ligą z Kambodży? Pan się podpisuje pod tymi słowami?

Ale już po meczu z Australią powiedział zupełnie coś innego. Był w zupełnie innym nastroju. Cieszę się z jednego: po przegranym spotkaniu media po raz pierwszy chwalą naszą reprezentację. Widać symptomy, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Michał był zdemolowany po meczach z Hiszpanią i Kamerunem. Od tamtego czasu wiele się zmieniło.

Jakby ktoś panu powiedział kilka lat temu, że nasza kadra młodzieżowa przegra z Luksemburgiem, to co by pan pomyślał?

Luksemburg grał rocznikiem starszym o dwa lata, a trener Andrzej Zamilski robił nową selekcję. Ale zgadzam się, że takie wpadki nie powinny się zdarzyć. Z pewnością nie jesteśmy tak słabi, jak sugerowałby wynik z Luksemburgiem, ani tak dobrzy, jak po zwycięstwie reprezentacji U-20 trenera Majewskiego nad Włochami.

Wygrana z Włochami to wyjątek potwierdzający regułę.

Tak, ale oglądałem ten mecz, a pan ocenia zjawisko tylko pod względem wyników. Nie ma powodów, by łapać się za głowy. Selekcja wcale nie jest zła. Pamiętajmy, że reprezentacja nie szkoli zawodników, tylko dobiera piłkarzy z klubów. A do obecnej pierwszej reprezentacji z drużyny Zamilskiego trafiło ośmiu zawodników.

Trener Smuda mówi, że nie potrzebuje współpracy z kadrą do lat 23.

Co innego mówił trener Smuda w rozmowach między nami, a co innego czytamy w mediach. Widzę, jaka jest współpraca między Smudą a Majewskim. I zapewniam, że jest dobra.

To po co Smuda powtarza, że nie potrzebuje tej kadry?

On może nie potrzebuje. Poprzez reprezentację U-23 kilku zawodników przeszło do pierwszej kadry. Ale Smuda nie bierze piłkarzy z reprezentacji młodzieżowych, tylko z klubów. Jednak po to powstała kadra do lat 23, by umożliwić trenerowi pierwszej reprezentacji poszerzoną możliwość selekcji. A to, czy on z tego skorzysta, to jego sprawa. Tak między innymi trafił kiedyś do reprezentacji obecny prezes PZPN Grzegorz Lato - z drużyny trenera Strejlaua.

Prezes Grzegorz Lato mówił ostatnio, że nie jest zadowolony z pana pracy.

Powiedział mi, z czego jest niezadowolony. Wyniki młodzieżowych reprezentacji mu się nie podobają. Pytanie, czy to wina trenerów, czy materiału. Zawsze mówiłem, że każdy etap trzeba doprowadzić do końca, a dopiero potem rozliczać trenerów. Nie jestem zwolennikiem, by zwalniać szkoleniowców nawet po porażce z Luksemburgiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto