Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. W gminnych derbach rywalizują ze sobą sąsiedzi

Krzysztof Nowacki
materiały nadesłane
Mecze derbowe wzbudzają większe zainteresowanie bez względu na poziom sportowy uczestniczących w nich drużyn, na klasę rozgrywkową, czy region w którym są rozgrywane. A rozgrywki Regionalnego Pucharu Polski sprzyjają rywalizacji sąsiadujących ze sobą zespołów z małych miasteczek. W ćwierćfinale szczebla Bialskopodlaskiego OZPN, trafiły na siebie zespoły Bizona Jeleniec i Kujawiaka Stanin, z niewielkiej gminy w powiecie łukowskim.

Stanin liczy niespełna tysiąc mieszkańców. W Jeleńcu mieszka o kilkaset osób mniej. Boiska obu drużyn oddalone są od siebie niewiele ponad 5 kilometrów. – W Staninie mamy większy ośrodek, sponsorów, którzy nam pomagają i wszystko wygląda bardziej profesjonalnie. W Jeleńcu działają bardziej na „żywioł” – mówi Krzysztof Mućka, prezes Kujawiaka, który w przeszłości, przez dziewięć lat pracował także w Bizonie.

Z jego słowami nie zgadza się prezes klubu z Jeleńca, Tomasz Sokołowski. – W klubie mamy wszystko poukładane, dopięte na ostatni guzik. Żaden żywioł – podkreśla Sokołowski i przyznaje, że wcześniejsze związki Krzysztofa Mućki z klubem z Jeleńca dodają „smaczku” derbowym meczom. – Nasze spotkania wzbudzają zainteresowanie mieszkańców całej gminy, ale w przeszłości, gdy graliśmy w A-klasie, nie było takich emocji. Nasiliły się one w ostatnich latach ze względu na prezesa Mućkę, który pracował w obu klubach – uważa.

- W 1994 roku zakładałem klub w Staninie. Potem założyłem rodzinę i tak się złożyło, że pomogłem drużynie w Jeleńcu, gdzie klub upadał. Udało mi się go podnieść i gdy z kolei zobaczyłem, że gorzej dzieje się w Kujawiaku, wróciłem do Stanina. Ja zresztą pochodzę z tych okolic – przyznaje Mućko, który śmieje się, że nie wsłuchiwał się w rozmowy i reakcje mieszkańców na wieść o jego przenosinach między sąsiadującymi ze sobą klubami.

- W gminie jest zapotrzebowanie na sport, a piłka nożna jest właściwie jedynym wyborem. Naturalnym jest, że pojawia się rywalizacja między drużynami – uważa Mućko.

Bizon i Kujawiak występują w bialskopodlaskiej okręgówce. Mieszkańcy chętnie przychodzą na mecze. – Spotkania derbowe zawsze są wydarzeniem i ludzie interesują się naszą rywalizacją. Tym razem mecz pucharowy wypadł w środę, a ludzie na wsi na tygodniu są zajęci innymi sprawami. Myślę, że przyjdzie może 200 osób. Ale gdy gramy w niedzielę, to mecze ogląda nawet tysiąc – twierdzi Mućko.

Derby to rywalizacja, czasem docinki, żarty z rywala, ale potem często wspólne ognisko, kiełbaska z grilla. – Jesteśmy praktycznie z jednej gminy, tutaj się wychowaliśmy, chodziliśmy do jednej szkoły średniej. Wszyscy się znamy. Jedni kibicują Kujawiakowi, inni Bizonowi, a na drugi dzień razem idą do lokalu wypić po piwku i porozmawiać. Podobnie jest z zawodnikami – przyznaje Sokołowski.

- Gramy, bawimy się, bo to lubimy. Ważne, żeby młodzi ludzie mieli pasję. Człowiek bez pasji jest mało wartościowy – dodaje Mućko.
I chociaż na co dzień pracują zawodowo, to znajdują czas na treningi i mecze. - Jeżeli ktoś ma zapał do tego, to czy jest kawalerem, żonaty, czy pracuje, zawsze znajdzie czas na piłkę nożną – uważa Tomasz Sokołowski.

Na boisku tym razem lepsi okazali się piłkarze Bizona, którzy wygrali 3:2 i awansowali do półfinału Regionalnego Pucharu Polski na szczeblu Bialskopodlaskiego OZPN.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto