Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze zarabiali krocie, kliniki popadały w długi

Aldona Minorczyk-Cichy
Na badaniach klinicznych zarabiali lekarze i firmy farmaceutyczne, choć powinny śląskie szpitale. Naczelna Izba Kontroli opublikowała właśnie raport, który nie zostawia suchej nitki na skontrolowanych placówkach, w tym na Górnośląskim Centrum Medycznym i Centralnym Szpitalu Klinicznym.

Wszystko zaczęło się w 2007 roku, kiedy inspektorzy NIK wkroczyli do Szpitala Klinicznego nr 5 w Katowicach, któremu szefowała prof. Adrianna G.-Ł., światowej sławy okulistka i była synowa nieżyjącego I sekretarza KC PZPR, Edwarda Gierka. Kontrolerzy znaleźli sporo nieprawidłowości. Dotyczyły przetargów i badań klinicznych. To właśnie wyniki tej kontroli spowodowały, że Izba poszła krok dalej i skontrolowała 13 z ponad 40 szpitali klinicznych w kraju. Wyniki porażają.

W Polsce rejestruje się rocznie około 450 badań nowych klinicznych produktów leczniczych i wyrobów medycznych. Bierze w nich udział około 30 tys. osób. W okresie objętym kontrolą (lata 2006-2008), zarejestrowano 1387 badań klinicznych leków i 39 badań wyrobów medycznych. W wielu przypadkach zyski za prowadzenie tych badań popłynęły do kieszeni lekarzy, a kliniki, w których badania przeprowadzono, jeszcze na tym straciły. Konkretnie ile? - Trudno oszacować wszystkie stracone pieniądze - przyznaje Jacek Jezierski, szef NIK.

W katowickim Górnośląskim Centrum Medycznym zrealizowano sześć badań klinicznych, choć szpital nie miał na nie żadnych umów. Teraz szpital będzie musiał za to zapłacić 7 mln zł kary, a swoje stanowisko stracił już dyrektor GCM, Wojciech Olszówka. Odwołała go we wrześniu 2009 roku rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Ewa Małecka-Tendera.

- Na mojej decyzji zaważyły wyniki kontroli NIK, która wykazała fałszowanie dokumentacji oraz nieprawidłowości w prowadzonych procedurach przetargowych i w badaniach klinicznych zlecanych przez firmy farmaceutyczne - wyjaśniała rektor.

W sumie skontrolowane na Śląsku placówki muszą zapłacić do kasy NFZ ponad 14 mln zł, a w całym kraju 67 mln. To kary i zakwestionowane środki.

Na czym polegały przekręty? Kontrolerzy odkryli, że większość zysków za zlecone badania pochłaniało wynagrodzenie lekarza, który je przeprowadzał. Podają przykład szpitala w Lublinie, gdzie na jednym z badań szpital zarobił równowartość 50 euro, a zatrudniony przy nim lekarz 2800 euro. Kliniki często nie liczyły się z kosztami. Zamiast zarabiać na badaniach, wpadały przez nie w długi. Powszechną praktyką było finansowanie ich z publicznych pieniędzy NFZ.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na katowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto