ZSS w Żorach: Uczą się godać po śląsku
Natalio powiedz pani, co oznaczają słowa "ancug" i "chichrać się"? - pyta się Katarzyna Gryman, nauczycielka z Zespołu Szkół Specjalnych im. Matki Teresy z Kalkuty w Żorach, zwracając się do uczennicy, Natalii Kwaśniak. - "Ancug" to garnitur, a "chichrać się" oznacza śmiać się - odpowiada zadowolona 12-latka. Rozlegają się brawa. Znajdujemy się w jednej z pracowni na pierwszym piętrze w szkole. Natalia siedzi w ławce razem z kolegami - Miłoszem i Andrzejem. Cała trójka zapisuje w zeszytach nowo przyswojone słówka. Na ławce są porozrzucane karteczki z innymi śląskimi wyrazami: "dziołszka" (dziewczyna), "fusbal" (piłka nożna), "elefant" (słoń), "fojerman" (strażak) i "fuzekla" (skarpeta).
- Fajne mamy te zajęcia z gwary śląskiej - mówi 17-letni Miłosz Tamioła, spoglądając na rozsypane karteczki. - Uczymy się śląskiego alfabetu i słówek w gwarze śląskiej. Dowiadujemy się, jak przygotowuje się śląskie potrawy - dodaje 12-letni Andrzej Keler, wskazując słówko "fojerman".
Tych wszystkich umiejętności uczą się uczniowie z Zespołu Szkół Specjalnych im. Matki Teresy z Kalkuty w Żorach w ramach specjalnego projektu "Śląsk. Moja Mała Ojczyzna". - Projekt dotyczy wprowadzania gwary śląskiej podczas różnych zajęć: języka polskiego, geografii, historii. Nie tylko uczymy się nowych słówek i układamy zdania, ale w historyjki wplatamy historię Śląska. Dzieci poznają też potrawy śląskie, a potem je przygotowują, uczą się nazywać - mówi Katarzyna Gryman, nauczycielka z ZSS w Żorach, która napisała projekt razem z nauczycielkami: Elżbietą Śliwką i Barbarą Mertą. Dla przykładu uczniowie poznają, jak np. zrobić śląskie kluski, a także poznają tajniki pieczenia kołocza.
Jednym z najważniejszych tematów projektu jest poznawanie śląskiego alfabetu. - Postanowiliśmy, że w całym roku szkolnym podzielimy alfabet śląski na dziesięć działów. W każdym miesiącu dzieci poznają po trzy nowe literki i w zależności od wieku uczniów - od 10 do 15 wyrazów śląskich. Na koniec realizacji projektu wybrani uczniowie będą ze sobą rywalizować w konkursie na "Mistrza gwary śląskiej" i przygotują m.in. obrazkowy słownik gwary śląskiej - dodaje Katarzyna Gryman.
Na zakończenie realizacji projektu każda klasa przygotuje również swój obrazkowy słownik gwary śląskiej. Potem wszystkie zostaną zaprezentowane w holu szkolnym.
- W czerwcu zakończy się nasz projekt, ale czeka nas wtedy wiele innych atrakcji, w tym np. Tydzień Śląska. Chcemy zaprosić do nas znanego Ślązaka, Marka Szołtyska i panie z kół gospodyń wiejskich, aby goście pięknie opowiedzieli o swoim śląskim przywiązaniu do naszej ziemi – dodaje Elżbieta Śliwka, pomysłodawczyni i główna koordynatorka projektu. To własnie ona namówiła swoje koleżanki do wspólnego napisania projektu, a teraz wciąż zaskakuje nowymi pomysłami.
Warto dodać, że w projekt pod nazwą „Śląsk. Moja Mała Ojczyzna” zaangażował się cały Zespół Szkół Specjalnych w Żorach, w skład którego wchodzi sześć szkół.
Dodatkowo uczniowie z ZSS jeżdżą także na zajęcia regionalizmu do Osin.
Dlaczego powstał projekt? - Jestem rodowitą Ślązaczką, z pokolenia na pokolenie. Wyszłam za mąż za typowego Ślązaka. Z dziećmi w domu i godomy, i mówimy. Mam wielkie umiłowanie do tradycji i języka Śląska. Uważam, że tradycyjny śląski dom był zawsze oparty na ważnych zasadach – gospodynie domowe dbały o dom i dzieci, a śląska rodzina zawsze była gościnna. Te zasady wprowadzam też u siebie. Niestety te cechy powoli zanikają. Chciałam jednak, żeby nowe pokolenia o tym pamiętały i poznawały śląskość – mówi Katarzyna Gryman, która jest dumna, gdy znajomi mówią o niej: „typowa Ślązaczka”.
- U mnie w domu zawsze jest w niedzielę tradycyjny obiad śląski, który przygotowuje teściowa. To kluski śląskie, modro kapusta, rolady – muszą być „krote, a nie mielone”, jak mówi mój mąż. Zawsze mamy też upieczone ciasto do kawy. Cała oprawa Świąt jest także u nas śląska. Na Boże Narodzenie mamy 12 potraw,obowiązkowo makówki i moczka, śpiewamy kolędy, a na Wielkanoc święcimy koszyczek. Staram się, żeby moje dzieci znały swoich przodków, którzy wywodzą się ze śląskiej ziemi. Moje dzieci potrafią m.in. powiedzieć, w którym roku urodził się i kim był jeden z pradziadków – dodaje Katarzyna Gryman, której mama pochodzi z Popielowa, a tata z Paruszowca. Teściowie też są rodowitymi Ślązakami. Teść pochodził z Folwarek, a teściowa pochodzi z Żor.
>>> Natalia Kwaśnik, Miłosz Tamioła i Andrzej Keler chętnie uczą się godać po śląsku pod okiem nauczycielek pani Elżbiety i Katarzyny
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?